Szkoła #2

Tak, zaczęła się szkoła – dla mnie jeszcze przed wakacjami. Zagrałem Ciało Pedagogiczne w najnowszym spektaklu teatru Młyn, który można zobaczyć online. Zatytułowanym, jakżeby inaczej, „Szkoła”. Premiera odbyła się w zeszły piątek, a dziś zapraszam na wywiad z autorką scenariusza i reżyserką, Natalią Fijewską-Zdanowską.

Amaktor: Czy scenariusz „Szkoły” jest wytworem Twojej wyobraźni, czy powstał w wyniku osobistych przeżyć związanych ze szkołą w dobie pandemii? 

Natalia Fijewska-Zdanowska: Zawsze bazuję na osobistych przeżyciach i obserwacjach, inaczej nie potrafię. Ale oczywiście „Szkoła” to wytwór wyobraźni, jakiś rodzaj wariacji na temat tego, co wszyscy przeżyliśmy i przeżywamy. Abstrakcyjna instytucja, mroczna, ze stosami starych krzeseł, wszechobecnym zdalnym Portierem i potworną Panią Sekretarz i… bez żadnego dziecka… Takich szkół nie ma, ale w jakimś sensie właśnie tak odczuwałam szkołę czasu pandemii.

A.: Do swoich scenariuszy wybierasz zupełnie różne tematy. Czy masz jakiś schemat poszukiwania inspiracji? 

N.F-Z.: Piszę o tym, co mnie porusza, ale też – co mnie zajmuje, dręczy, z czym się zmagam. Dzięki teatrowi próbuję zrozumieć, o co chodzi, dlaczego jest tak, jak jest. Do tej rozmowy zapraszam innych artystów, oraz widzów. To rodzaj wspólnej podróży, której celem jest pogłębianie rozumienia świata. Wydaje mi się, że życie jest bardziej znośne, jeśli więcej rozumiemy i sztuka daje nam taką właśnie możliwość. W ten sposób rozliczałam się z moimi doświadczeniami – z pewnymi schematami, które mnie uwierały i bolały, z rolami kobiecymi i męskimi, macierzyństwem, bliskimi relacjami, kondycją kobiety. Ostatni czas zaowocował „Szkołą”.

A.: Skąd pomysł na postać Krzy, który wchodzi z nowymi pomysłami do skostniałej instytucji? Widziałaś takie sytuacje? A może sama utożsamiasz się z tą postacią? 

N.F-Z.: Bohaterowie szkoły to postacie-symbole. Choć starałam się także, aby byli „z krwi i kości”, psychologicznie prawdziwi. Przede wszystkim jednak symbolizują pewne postawy. Nie utożsamiam się ani z Krzy, ani z żadnym z nich. Ale czasem bywałam w jego roli – w roli ideowca, który nie widzi przeszkód, chciałby zmieniać, choć do końca nie wie jak, ale wie, że coś trzeba zrobić. Bywałam też w roli Po, czyli osoby, która się obawia, nie chce się narażać. I w roli Wu – kogoś, kto mimo, że się boi, podejmuje wyzwanie zmiany. Jeśli chodzi o szkołę, chyba wszyscy bywamy w tych rolach… Na przykład, jako rodzice, na szkolnych wywiadówkach… 

A.: Jak zareagowały Twoje siostry, Agata Kołodziejczyk i Zuzanna Fijewska-Malesza, z którymi współpracujesz przy większości projektów, na pomysł spektaklu o szkole?

N.F-Z.: Pomysł spektaklu o szkole wyszedł kilka lat temu od Zuzy. Więc, raczej możesz zapytać, jak ja zareagowałam. No więc właśnie – na początku byłam Po. Powiedziałam, że się nie da. Ale pomysł kiełkował i ‚drążył tunele’ w mojej głowie. A w międzyczasie zdarzyło się wiele rzeczy, które sprawiły, że nie tylko zachciało mi się pisać o szkole, ale wręcz poczułam, że muszę to zrobić. 

A.: W głównej roli występuje nowy współpracownik Teatru Młyn – Tomasz Marczyński. Jak został wybrany i czy zobaczymy go w kolejnych projektach?

N.F-Z.: Tomek to świetny młody aktor, znaliśmy się z innego projektu i wiedziałam, jaki jest zdolny. Poza tym zależało mi na kimś, kto będzie chciał nie tylko zagrać, ale też rozmawiać, szukać, zastanawiać się wspólnie. Tomek jest właśnie taki, wciąż kmini, zadaje pytania, a jednocześnie jest bardzo zespołowy, współpracujący.

A.: W pozostałych rolach grają stali współpracownicy Waszego teatru – Joanna Żółkowska, Jarosław Boberek, Bartosz Mazur. Czy role były pisane dla nich i jak zareagowali na scenariusz? 

N.F-Z.: Tak, wszystkie pozostałe role pisane były dla konkretnych aktorów – i pierwszy raz wszyscy zgodzili się od razu. To było super miłe. Poczułam siłę zespołu, zaufanie i wsparcie. 

A.: Grupową postać Ciała Pedagogicznego gra grupa teatralna Woda na Młyn, prowadzona w Waszym teatrze przez Bartosza Mazura, której mam przyjemność być częścią. Jak wygląda współpraca z nieprofesjonalnymi aktorami?

N.F-Z.: Tak samo jak z profesjonalnymi. Woda na Młyn podeszła bardzo poważnie do projektu, wykazała cudowny, budujący entuzjazm, świetnie zagrała, rzetelnie pracowała. Jedyna różnica – że bardziej się przejmowaliście w porównaniu z aktorami zawodowymi. Zawodowcy też się przejmują, ale o tym nie mówią. To jedyna różnica. 

A.: Czym różni się przygotowywanie spektaklu do emisji w internecie od tego granego na scenie przed publicznością? Czy macie w przygotowaniu kolejne takie spektakle?

N.F-Z.: Dla mnie formuła teatru filmowego jest niezwykle inspirująca. I oczywiście, że mam kolejne pomysły. Ta forma stwarza rewelacyjne możliwości. Pozwala mi na opowiadanie w bardziej niezależny sposób, bo jest więcej środków: montaż, kolor, zbliżenie, kadrowanie. Praca z aktorami jest inna, nie musimy nic ‚fiksować’, możemy eksperymentować, a potem wybierać najlepszą wersję. Dzięki współpracy z reżyserką filmową Olą Panisko, która była też producentem wykonawczym nagrania i montażystką, miałam wsparcie, które jest konieczne do realizacji tej formy. Rozumiemy się z Olą bez słów, Ola jest oazą spokoju i człowiekiem konkretu, a ja przy niej mogę się spokojnie koncentrować na emocjach, intencjach i szczegółach. Mega ważny jest też talent Tomka Suskiego, który filmował spektakl. W ogóle film to nie tylko to, co widzimy, ale szczegółowa praca wielu ludzi. Ogrom wysiłku włożyła Marianna Lisiecka-Syska, która zbudowała scenografię i zaprojektowała kostiumy. I producentka spektaklu Zosia Bardzińska, bez której nie byłoby tego spektaklu. I wiele innych osób.

A.: Czy spektakle online są zagrożeniem dla tradycyjnego teatru czy jego rozszerzeniem?

N.F-Z.: Spektakle online to termin tak szeroki jak ‚filmy animowane’ albo ‚kraje azjatyckie’. Niestety dla wielu ten termin ma negatywne konotacje – kojarzy się z rejestracją spektaklu, który jest przeznaczony na scenę, ale z musu udostępniamy go w necie. Ze „Szkołą” jest inaczej. To specjalna forma, w której z góry zakładaliśmy sfilmowanie opowieści. Dla mnie, prócz artystycznych możliwości, jakie daje film, to szansa na spotkanie z widzami z wielu różnych miejsc i rzeczywistości, na szeroką dyskusję, na wyjście z elitarnej strefy teatru. To mega ważne przy tym temacie. Chciałabym, żeby wszyscy sceptycy wobec online’u, zobaczyli, ile wartości jest w takim spotkaniu – realnym spotkaniu ponad podziałami.  

A.: Czy w dzisiejszych czasach niszowy teatr prowadzony przez kilka osób z pasją ma w ogóle rację bytu?

N.F-Z.: Nie ma. Ale jeśli tak uznamy, to znów będziemy Po – oczywiście tą Po, która mówi, że ‚nic sie nie da zrobić’. A my jesteśmy wariatkami i z reguły upieramy się, że się da. Jak widać na szczęście nie tylko my, bo inaczej – nie byłoby „Szkoły”.

„Szkoła”, teatr Młyn. Spektakl do obejrzenia online w Młynotece, którą polecam

Natalia Fijewska-Zdanowska – reżyserka i dramaturżka, magister filozofii UW. Prowadzi niezależny teatr autorski Młyn. Autorka kilkunastu spektakli teatralnych, spośród których większość także reżyserowała. Stworzyła także liczne słuchowisk dla dzieci i napisała teksty około stu piosenek. Więcej: http://mlyn.org/portfolio/natalia-fijewska-zdanowska/

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s