Oczekiwaliśmy jej przyjścia w chwale. Drugiego dnia nowego roku urodziła się i już jest z nami, po tej stronie brzucha. Nasza nowa córka, Gloria.
Amaktor z dumą informuje, że ma trzecią córkę. Proszę państwa, teraz prawdziwy spektakl to ja mam w domu. Grają same gwiazdy. Nowo narodzona gwiazda ma na imię Gloria. Jej starsze siostry są najszczęśliwszymi istotami na świecie, a zarazem nakochańszymi. Niecały tydzień, podczas którego byliśmy sami, bo Mo oczekiwała w szpitalu na poród, był chyba najmilszym czasem, jaki spędziłem z nimi sam na sam. Było to akurat wtedy, gdy żegnaliśmy stary rok i witaliśmy nowy. Krótko mówiąc, Mo spędziła sylwestra w szpitalu. Popłakując, gapiła się na warszawski pokaz laserowy, który odbywał się tuż za jej oknami, a ja i dzieci tęskniliśmy za nią na imprezie sylwestrowej. Smutno było mi się bawić. To był pierwszy nowy rok od 13 lat, który witaliśmy osobno. Wzięli ją na porodówkę ostatniego dnia starego roku i ani w Sylwestra, ani w Nowy Rok w szpitalu nie działo się nic. Już myśleliśmy, że nie wiadomo ile lekarze każą nam na siebie czekać, a tu 2 stycznia od siódmej rano w całym szpitalu na Karowej zaczął się taki młyn, jak wtedy, gdy do powiatowego kościółka przyjeżdża biskup. Przez pokój mojej żony, a jednocześnie jej krocze, przewaliło się stado lekarzy, zastęp pielęgniarek i chmara studentów. Otoczony wiankiem stażystów profesor, w asyście położnych wszelkiej maści, stanął, popatrzył, pomruczał „hm hm” i poszedł. Piętnaście minut później Mo była przygotowana do cesarskiego cięcia, a ja już byłem u niej, podrzuciwszy dzieci do szkoły. Pocałowałem moją żonę, odprowadziłem wzrokiem i nie minęło więcej niż pół godziny, gdy pojawiła się śliczna i uprzejma pani pediatra, która oznajmiła mi, że w środę drugiego stycznia dwa tysiące dziewiętnastego roku o godzinie dziesiątej dwadzieścia urodziła mi się córka. W ten sposób mam trzy córki, urodzone w postępujących po sobie (no, niemal) latach: 2007, 2008 i 2019.
Kolejne osiem godzin spędziłem wyłącznie z nowym dzieckiem. Ida i Emma, podobnie jak reszta rodziny i świata za sprawą internetu, dowiedziały się o narodzinach Glorii. Dopiero wieczorem mogłem się zobaczyć z Mo. Wyglądała całkiem nieźle, ale było jej potwornie smutno, że wciąż nie widziała się z noworodkiem. Dostała go dopiero, gdy ja już jadłem kolację ze starszymi córkami. Wtedy Mo wylała na Glorię całą swoją miłość i od tego momentu nie odstępuje jej ani na krok.
Gloria jest cudowna. Prawie nie płacze, za to jest niebywale ciekawa świata i gdy jest jej dobrze, cały czas mruczy. Robi dźwięki jakie tylko potrafi. Śpiewa niemal bez przerwy, z czego wnoszę, że przez większość czasu jest jej dobrze. Trochę sie boję, że Ida i Emma, mimo ogromnej różnicy wieku i ich bądź co bądź dużej dojrzałości, będą zazdrosne. Ale na razie są wspaniałe. Pomagają nam jak umieją, a także usiłują nie absorbować nas sobą zbytnio. I bardzo starają się wpisać w nowy schemat, który im narzuciliśmy, a który można streścić dwoma słowami: maksymalna samodzielność.
Za to koty są w szoku. Jestem przekonany, że nigdy w życiu nie spotkaliście kota, który próbuje zaspokoić ciekawość, a jednocześnie nie dać za bardzo znaku swojego istnienia. Obserwują Glorię z wysokich hokerów, które stoją kilka metrów od niej, jakby bały się bardziej zbliżyć. Kiedy już się zdecydują, zataczają kilometrowe koła, zanim na tyle skrócą dystans, by choć wetchnąć śladowe ilości jej zapachu. Jeszcze nie wiem, czy to po prostu kocia olewka, kocia ostrożność, czy może już kocia depresja. W każdym razie moje „stare” dziewczyny starają się nie okazać im ani trochę mniejszego zainteresowania. Łatwo powiedzieć, ale trudniej zrobić, kiedy ma się w domu tygodniową siostrę.
Gloria jest wielka, choć jest malutka. Jest największym naszym dzieckiem jeśli chodzi o masę urodzeniową, a także najspokojniejszym. Ale najzabawniejsze jest to, że po ponaddziesięcioletniej przerwie mamy poczucie, jak gdyby było to nasze pierwsze dziecko. Mają rację ci, którzy twierdzą, że to jest za każdym razem kompletnie inne doświadczenie. Gloria jest dzieckiem, to prawda. Ale jest też niepowtarzalnym, indywidualnym, samodzielnym istnieniem duchowym – człowiekiem.
No rzeczywiście przy 3 dzieci macie tam niezły kociokwik (nomen omen) z udziałem kotów:))). A Gloria jest przecudna, z czego wnoszę, że i rodzice muszą być niczego sobie (jak mawiała moja babcia). GRATULACJE!!:)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję! Hehe, ja naprawdę nie wiem skąd te cudy nasze są takie cudne. Mamuśka z pewnością sztuka mniam, ale ja??…. 😉
PolubieniePolubienie
Gratulacje! A co do kotów, to moje działały podobnie 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dziękuję! Naprawdę koty mnie zaskakują. Są najgrzeczniejsze na świecie!
PolubieniePolubione przez 1 osoba