Do trzech razy #1

Okazało się, że zmiany w moim życiu wcale się nie zakończyły. Pierwszą zmianą była oczywiście przeprowadzka do nowego domu – od tej minął już prawie rok. Druga to wywrócenie dzieciom życia do góry nogami przez zmianę szkoły. Brakowało tylko zmiany pracy.

Okrutna trójko! W takiej porze,
Gdy usnąć pragnie natura,
Chcieć bajki, kiedy tchu nie starcza
Na poruszenie pióra!
Cóż jednak wobec trzech języków
Jeden głos biedny wskóra?

Prima „zaczynać!” rozkazuje
Na gromowładną nutę,
Secunda grzeczniej chce mieć bajki
Na czymś „bez sensu” osnute,
A Tertia będzie mi przerywać
Najwyżej raz na minutę.

Jeśli usłyszycie, że przeprowadzka to największe zagrożenie dla psychiki, integralności osobistej i związku z drugą osobą, to ja mogę tylko potwierdzić. Dziwię się, że jeszcze się nie rozwiedliśmy z Mo. Zresztą być może i to jest już nieaktualne – napisałem ten tekst kilka dni temu. Było fajnie, bo było ciepło i jasno. Ale zanim naprawdę zdążyliśmy się pocieszyć posiadaniem domu, znów zrobiła się jesień. Ledwo żyjemy finansowo. I znów prawie w tym domu nie bywamy. Na szczęście udało się zrobić coś, co sobie zaplanowaliśmy na ten rok: własną, ekologiczną elektrownię słoneczną. W pogodne dni jesteśmy gospodarstwem pasywnym: nie płacimy za energię, lecz zużywamy własną. Bywa, że produkujemy nadmiar prądu, który oddajemy do sieci, by go zużyć w dni pochmurne. I to działa!

Jeśli mówią Wam, że dom to jest ciągła robota, to jest prawda. Nam wciąż brakuje podstawowych rzeczy. Nie mamy nawet za bardzo mebli, by ten dom zapełnić. Po dziesięciu miesiącach od przeprowadzki kupiliśmy komplet oświetlenia – na razie tylko na jedno piętro. Pozostało drugie, a do tego ponad dwadzieścia punktów na zewnątrz. No i jeszcze oświetlenie ogródka. A to jest tylko światło! Co tam światło, co tam ogródek. Kilka miesięcy męczyłem się z doprowadzeniem normalnego internetu! Taka praca u podstaw jest nawet zabawna. I owszem, satysfakcjonująca. Mam jednak nieodparte wrażenie, że nie o to chodzi w życiu.

Jeśli Wam mówią, że problem z ogródkiem polega na tym, że trzeba kosić trawę, to w to akurat nie musicie wierzyć. Bo najpierw trzeba ją zasiać, wcześniej przygotowując podłoże, a później jako tako dbać. No i najgorsze: czym ten ogródek zapełnić? Brak pomysłu wiąże się trochę z brakiem kasy, ale najbardziej z tym, że nic nam nie pasuje! Bo ja naprawdę nie znoszę tego co mają wszyscy: iluśtamnastu tuj wzdłuż płotu, skalniaka i sztucznego oczka wodnego. Rzygać się chce.

Ja nie narzekam. Ja się po prostu wyżywam. Bo to jeszcze nic.

CDN

Cytat: Lewis Carroll, „Alicja w Krainie Czarów”

Reklama

3 uwagi do wpisu “Do trzech razy #1

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s