Holly fag #2

Jeśli spytalibyście mnie, co jest najbardziej aktorską czynnością świata, długo bym się nie zastanawiał. Może myślałbym o podrywaniu albo umieraniu, ale tak naprawdę wybór jest jasny: najbardziej aktorska czynność świata to palenie.

Nasuwa mi się wątpliwość: może dlatego rozsmakowałem się w papierosach, by móc zrzucać na nie winę za moją życiową nieudolność? Kto wie czy gdybym przestał palić, stałbym się – jak tego oczekiwałem – ideałem silnego człowieka?

Jest faktem mniej lub bardziej znanym, że Audrey Hepburn paliła jak smok. Niektórzy twierdzą, że miało to wpływ na jej szczupły wygląd (przez większość życia ważyła 55 kg), ale raczej nie było tu bezpośredniego związku. Powodem jej szczupłości była wojna. W czasie drugiej wojny, będąc nastolatką, mieszkała w Holandii, była w ruchu oporu i pracowała jako sanitariuszka. Ważyła jakieś 40 kilo i to wtedy dopadła ją anemia oraz astmatyczny kaszel. Nauczyła się palić, obserwując amerykańskich żołnierzy, którzy wyzwalali Holandię, i gdy już zaczęła, nie przestała do końca życia. Papierosy były modne, pewnie łagodziły przeżycia wojenne i pasowały do jej samotniczej natury. Matka instruowała ją, by dla równowagi nie przekraczała sześciu fajek w ciągu dnia, ale Audrey dochodziła nawet do trzech paczek dziennie.

Papieros i „Śniadanie u Tiffany’ego” były tak powiązane, że amerykańska poczta chciała wypuścić znaczek, na którym wystąpiłaby Holly ze swoją słynną fifką. Chciała, ale się nie udało. Ktoś nie zgodził się na wyemitowanie znaczka z tytoniem w roli centralnej. Pisała o tym w 2005 roku niemiecka gazeta Frankfurter Allgemeine, zastanawiając się, dlaczego papieros – słynny gadżet ze słynnego filmu, używany przez słynną aktorkę, która w prywatnym życiu też się z nim nie rozstawała – nie mógł być uwieczniony na znaczku pocztowym. Znaczek nie powstał, a dziś to historia jakich wiele. Mimo to kosmicznie długa fifka pozostaje najważniejszym symbolem filmu. Bo i cóż innego mogłoby nim być? Bezimienny Kot? Mała czarna sukienka? Może witryna sklepu jubilerskiego. Albo dziewczyna siedząca z gitarą na schodach.

Kiedy kręcili otwierającą scenę „Śniadania…”, Audrey Hepburn gryzła nadziewane ciastko, popijając kawą, przed wystawą słynnego sklepu Tiffany’s, i była piekielnie zdenerwowana. Nadziewane owocami ciastka (zwane w Nowym Jorku duńskimi) to standardowe manhattańskie śniadanie, ale Hepburn nie znosiła ich. Na domiar złego po drugiej stronie ulicy, zamkniętej na ten niedzielny poranek, stał tłum gapiów, których przyciągnęła piękna europejska gwiazdorka. I właśnie wtedy Audrey nie mogła zapalić. Zrobiłaby to z chęcią, ale to jedna z niewielu scen w całym filmie, gdzie nie ma ani jednego papierosa.

Piękna piosenka „Moon River”, którą Holly Golightly śpiewa na schodach swojej manhattańskiej kamienicy, została napisana specjalnie dla Audrey. Kompozytor Henry Mancini znał ją i od początku wiedział, co dla niej napisać. Ona mnie inspiruje. Zwykle komponuję po obejrzeniu całego filmu, ale w przypadku Audrey wystarczyło mi przeczytanie scenariusza – mówił. Hepburn zaśpiewała ten utwór uroczo, dokładnie tak, jak zagrała swoją bohaterkę. I została doceniona: film otrzymał dwa Oscary, w tym za oryginalną piosenkę „Moon River”, i pięć nagród Grammy w różnych muzycznych kategoriach. Muzyka muzyką, ale i tak najważniejszym bohaterem filmu są fajury.

Mówi się o Audrey, że miała apetyt na papierosy, burbona i seks. Nie wiem ile w tym jest legendy, ale nie ulega wątpliwości, że papierosy pomagały jej w we wrodzonej niepewności i izolowały w świecie ponadprzeciętnie inteligentnej introwertyczki. O ile wiem, tak bywa z wybitnymi ludźmi: rzadko gdzie potrafią się odnaleźć i najlepiej im we własnym świecie. Hepburn uciekała w pety. To nie znaczy, że nie potrafiła być z ludźmi – istnieje wiele zdjęć, na których widać ją z kolegami aktorami, oczywiście na fajeczku. Po rezygnacji z kariery aktorskiej w latach osiemdziesiątych, zaangażowała się w działalność humanitarną z ramienia UNICEFu w Afryce i innych krajach. Za to dostała Prezydencki Medal Wolności od George’a Busha Seniora i pomnik, który stoi w siedzibie jej matczynej organizacji w Nowym Jorku. Audrey Hepburn zmarła w 1993 roku po operacji rzadkiego raka jelita cienkiego i została pochowana w Szwajcarii, gdzie mieszkała pod koniec życia. Wcale nie papierosy sprawiły, że żyła niewiele ponad 60 lat. Ale zawsze będzie z nimi kojarzona.

Oczywiście, że papierosy nie są treścią „Śniadania u Tiffany’ego”. Jest nią opowieść o zagubionej dziewczynie, która – jak każdy – szuka szczęścia, choć nie bardzo wie jak to szczęście może wyglądać. Taka jest Holly Golightly, a fajki jakby porządkują jej życie, nadają jakiś pozór sensu. Bo pewnie taki cel mają papierosy w ogóle. Musimy coś zrobić z rękami, musimy się za czymś schować. Chmura dymu to świetny sposób na schowanie swojego prawdziwego ja. No i ten magiczny przedmiot między palcami – sens każdego ruchu ręką. Nie potrafimy przecież nie ruszać ręką, a żeby ruszać, trzeba mieć jakiś powód. Dlatego palimy. Dlatego robimy wiele rzeczy – żeby mieć poczucie, że w ogóle coś robimy. Pewnie dlatego ja ciągle piszę.

PS. „Fag” w londyńskim slangu oznacza papierosa. Połączenie Holly Fag wydało mi się zgrabnym tytułem dla tego tekstu i nie ma to nic wspólnego z amerykańskim „pedzio”.

Cytat: Jerzy Pilch, „Drugi dziennik”

Reklama

3 uwagi do wpisu “Holly fag #2

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s