Jeśli uważacie, że o seksie nie powinno się gadać, tylko go uprawiać, pewnie macie rację. Zanim jednak wskoczycie do sypialni, zapraszam na kilka słów o seksie w sztuce filmowej. Nie w pornografii, tylko w prawdziwym filmie, w którym mowa o bzykaniu jest jakby przy okazji.
Jedna pani, a młoda, pytała doktora,
Kiedyby jebać z rana, czy z wieczora?
Doktor niewiele myśląc tak panniej odpowie:
Z wieczora miłość – radość, a po ranu – zdrowie
Przypomniał mi się pewien film, kultowy do tego stopnia, że zainspirował stworzenie ruchu religijnego pod nazwą „kolesieizm”, do którego należy kilkaset tysięcy ludzi. Otóż w „Big Lebowskim” jest Koleś, który próbuje rozwiązać zagadkę związaną z wielką pomyłką. Ktoś chce wydobyć kasę od typa, który najwyraźniej ma tak samo na imię i nazwisko co Koleś. Pojawia się milion dolarów niejasnej proweniencji, pojawiają się nihiliści z tchórzofretką, pojawia się pedofil imieniem Jesus, pewna obciągara i pewna pragnąca zajść w ciążę artystka. No i producent związany z branżą porno, który podczas rozmowy telefonicznej bazgrze w zeszycie nie kwiatki, domki czy auta, lecz postacie z wielkimi kutasami.
Jamochłonne z różowego pulsującego mięsa kwiatozwierzę. Wyobrażacie sobie piękniejsze określenie na cipkę? To sam Czesław Miłosz. Nie znalazłem niestety równie smakowitego określenia dla penisa, żadnych tam, przepraszam za wyrażenie, cieknących rozkoszą konarów ani tym podobnych tworów literatura nie produkuje. Chyba szkoda, ale zadowolmy się cipką. O to przecież chodzi.
W jednej ze scen „Big Lebowskiego” Koleś – genialna postać Jeffa Bridgesa – wchodzi do pomieszczenia, w którym rozbrzmiewa dziwna muzyka. Wówczas znamy go już na tyle dobrze, że wiemy, że dziwne rzeczy to jego specjalność. Rozgląda się, zauważa płótno rozciągnięte na podłodze, jakby miało pełnić rolę nagrobka. Coś zaczyna dobiegać z tyłu, Dude odwraca się zaniepokojony i wtedy przelatuje nad nim jakiś kolosalny nietoperz, plujący czarną mazią na płótno i jego twarz. Po chwili okazuje się, że to Maude Lebowski – artystka, córka tytułowego „wielkiego” Jeffreya Lebowskiego i dziedziczka jego fortuny. No, niekoniecznie jego, ale tego nie wiadomo do końca filmu. W każdym razie Maude pyta Kolesia: „Lubi pan seks?”. Na co on prycha i reaguje w swoim leniwym i raczej głupawym stylu: „E… seks?”. „Seks. Spółkowanie. Coitus. Dupczenie.” – odpowiada niewzruszona Lebowski. Dude w zasadzie nic nie mówi, ale ma się wrażenie, że lubi seks tak jak każdy. Tyle że niekoniecznie z Maude.
Kilka scen wcześniej, będąc w rezydencji pana Lebowskiego spotyka Bunny, która właśnie maluje paznokcie i każe mu dmuchać. Skojarzenie dmuchania (angielskie blow) z obciąganiem jest zupełnie na miejscu, bo za chwilę Bunny mówi: „Zrobię ci druta za tysiąc dolarów”, na co flegmatyczny Dude wypala: „Skoczę poszukać bankomatu”. To właśnie Bunny, młodziusieńka żona Lebowskiego z przeszłością w branży porno, zostaje później porwana. Czy faktycznie porwana, czy może to ściema, nie wiadomo, w każdym razie wtedy staje się osią filmu. Tę rolę zagrała 23-letnia wówczas Tara Reid, ale podobno była brana pod uwagę Charlize Theron.
Ze sceną o obciąganiu i bankomacie związana jest jeszcze jedna ciekawa historia. Otóż wiadomo, że Dude jest bezrobotnym hipisem, prawdopodobnie zadłużonym u gościa, od którego wynajmuje mieszkanie (tłuściutkiego miłośnika baletu). Można przypuszczać, że Dude żyje z profesjonalnego grania w kręgle, ale to też nie jest pewne, skoro w całym filmie nie rzuca kulą ani jeden raz. Mało kto wie, ale bracia Coenowie zapisali w scenariuszu, że Dude jest spadkobiercą wynalazcy kostki Rubika. Tyle że nigdzie w filmie nie jest to powiedziane! Dowiedzieliśmy się o tym dzięki licznym spotkaniom z twórcami tego kultowego filmu i kolosalnej scenie jego fanów. Czy może trzeba powiedzieć: wyznawców kolesieizmu.
Wracając do seksu, Dude w końcu ląduje w łóżku z Maude. Po skończeniu roboty z nią zaczyna się zbierać, a ona robi dziwne wygibasy. Na pytanie co robi odpowiada, że w ten sposób zwiększa szanse poczęcia. Dude prycha znowu, tym razem dużo wymowniej.
Seks przecenia się ponad wszelkie wyobrażenie. Przypatrzcie się czasem w gazetach zdjęciom kandydatek do jakiegoś konkursu piękności, niektóre są rzeczywiście magiczne. I te dziewczęta o tym wiedzą. Ale wiedzą też, że chodzi tu również o cenę, za jaką można się sprzedać. Przypatrzcie się twarzom. To nie są uśmiechy! Tam nie ukrywa się żadna myśl, ta nie ma żadnego wyrazu, żadnej ikry, żadnej dobroci, po prostu nic. Parę lat później można je spotkać w supermarketach – przedwcześnie podstarzałe, zgorzkniałe, otępiałe, stuknięte – zainwestowały w niepewny interes i zostały oszukane.
CDN.
Cytaty: Jan Andrzej Morsztyn, „The Big Lebowski”, Charles Bukowski