Spróbujemy

Jeśli czytacie tego bloga, wiecie, że często wrzucam tu wierszyki dla dzieci. Lubię się ich uczyć, ćwicząc na własnych dzieciakach – czytam je im tak długo, aż zaczynam recytować z pamięci. Ale ponieważ moje córki dorastają, ostatnio postanowiłem zrobić coś nowego.

Moja Ida kończy za miesiąc 10 lat. Staje się już świadomą, myślącą nastolatką. Jeszcze nie kobietą, ale już nie dzieckiem. Nie to żeby do tej pory nie była myśląca ani świadoma, ale teraz zaczyna aspirować do innego pułapu. Coraz rzadziej chce mojego towarzystwa, gdy idzie spać. Dlatego te rzadkie okazje są dla mnie tym bardziej ważne. Kiedy ostatnio poprosiła mnie, bym poczytał jej na dobranoc, postanowiłem przeczytać jej PRAWDZIWY wiersz.

Nic dwa razy się nie zdarza
i nie zdarzy. Z tej przyczyny
zrodziliśmy się bez wprawy
i pomrzemy bez rutyny.

Choćbyśmy uczniami byli
najtępszymi w szkole świata,
nie będziemy repetować
żadnej zimy ani lata.

Żaden dzień się nie powtórzy,
nie ma dwóch podobnych nocy,
dwóch tych samych pocałunków,
dwóch jednakich spojrzeń w oczy.

Dziś, kiedy jesteśmy razem,
odwróciłam twarz ku ścianie.
Róża? Jak wygląda róża?
Czy to kwiat? A może kamień?

Uśmiechnięci, współobjęci,
spróbujemy szukać zgody,
choć różnimy się od siebie
jak dwie krople czystej wody.

To chyba najsłynniejszy wiersz Wisławy Szymborskiej, w każdym razie znają go wszyscy. Przeczytałem go Idzie tak jak się powinno – powoli, rzetelnie, z zastanowieniem nad każdym słowem, z punktami kulminacyjnymi. Jak z każdym dobrym wierszem, albo w ogóle każdym dobrym tekstem kultury, idzie o interpretację, dlatego te punkty kulminacyjne dla każdego mogą być inne. Ja wyczuwam je przy „nie zdarzy”, róży i kamieniu, próbie szukania zgody, no i oczywiście przy dwóch kroplach wody.

Ida przez cały czas słuchała w skupieniu. Mogłem pomyśleć, że zasnęła, ale znając ją, podejrzewałem, że będzie dyskutować. Nie pomyliłem się. „Różnimy jak dwie krople wody? Tato, krople wody są identyczne! O co jej chodzi?”. Tylko na to czekałem, bo dała mi pretekst do naprawdę porządnego zastanowienia się nad tymi strofami.

Większość z nas kojarzy pierwsze dwie-trzy zwrotki (może z powodu wokalnej wersji Kory) i rozumie je filozoficznie. „Nic dwa razy się nie zdarza i nie zdarzy” – no tak, to prawda, tak to w życiu jest. Ale czy ta pozornie głęboka myśl nie jest zwykłym banałem? Przecież to mógł wymyślić ktoś sporo głupszy od naszej genialnej noblistki. Jednak kiedy połączy się to z dwiema ostatnimi zwrotkami, okazuje się, że jest tu jakaś scena, jakaś para, jakaś kłótnia, czyli jakaś miłość. Bo dla człowieka nie istnieje nic ważniejszego.

Kiedy to do mnie dotarło, zrozumiałem, że to jest niezwykle kobiecy wiersz. „Nic dwa razy się nie zdarza” – mówi kobieta, mając na myśli „nie zrań mnie, bo mogę cię już więcej nie pokochać”. Odwracam twarz do ściany, nie chcę z tobą rozmawiać, a róży, którą mi dajesz, nie przyjmę, bo może ją wysyłasz ze złą intencją, tym metaforycznym kamieniem. Co dalej? Czy to koniec miłości? Jednak nie: uśmiechnięci, współobjęci spróbujemy szukać zgody. To zdanie, to spróbujemy, wydaje mi się najważniejsze. Ta decyzja. Mimo że jesteśmy tak podobni, a jednak tak różni, spróbujemy. Nie „próbujemy”, ale właśnie „spróbujemy”, czyli podejmujemy decyzję, że cokolwiek się zadzieje, będziemy pracować nad związkiem. A kiedy będziemy pracować, to coś z pewnością wypracujemy. Bo jesteśmy zdecydowani działać.

Każdy dzień w związku jest nowym życiem. Każda chwila jest inna. Zrodziliśmy się bez wprawy i pomrzemy bez rutyny – genialne, ale nie wcale nie chodzi o patrzenie w dal, abstrahowanie o punktu odniesienia, jak powiedział klasyk. Życie zaczyna się i kończy na miłości. Najlepsze jest to, że rozpoczynając ten wiersz, wchodzimy w środek sytuacji między dwojgiem ludzi, przez pierwsze kilka strof nawet o tym nie wiedząc. Dokładnie tak jak w dobrym filmie: od początku wchodzisz w sam środek wydarzenia. A potem gładko przechodzimy do komunikatu o związku, po drodze notując dni, noce, pocałunki i spojrzenia.

Nietrudno się domyślić, że po tym wykładzie Ida już spała. Nic to. Wiem, że nie minie kilka tygodni, a przystąpi do dyskusji ze mną na ten temat. Ja i tak myślałem wtedy już o innej kobiecie: mojej wspaniałej żonie. Pomyślałem, że mogę spokojnie zadedykować jej kolejny tekst na tym blogu. Nie z jakąś konkretną intencją, jeśli już, to z intencją podziękowania za 11 lat ciągłej pracy nad związkiem. Uśmiechnięci, współobjęci, jest fajnie, bo wciąż próbujemy szukać porozumienia. I się udaje, choć jesteśmy tak różni, jak tylko mogą być najbliżsi sobie ludzie. Dziękuję, Mo!

A skoro dedykuję żonie i piszę o jednej córce, to zdjęcie wrzucam z dedykacją dla drugiej córki: Ryan Gosling i Emma Stone w „La La Land” dla mojej Emmy. 

2 uwagi do wpisu “Spróbujemy

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s