Przyszła pewna żyrafa do fotografa.
– Czy to pan robi zdjęcia?
– Ja.
– A ładne są te zdjęcia?
– Ba!
– I tak sam pan je robi?
– Sam.
– A ma pan aby kliszę?
– Mam.
– A nie pęknie ta klisza?
– Nie ma mowy.
– A objął mnie pan całą?
– Nie, do połowy.
– A co będzie z drugą połową?
– Zdejmę osobno.
– Czy za tę samą cenę?
– Nie, za dopłatą drobną.
– A na jednym zdjęciu się nie da?
- Wykluczone.
– To niech pan robi.
– Pstryk! Pstryk! Zrobione.
– A teraz?
– Teraz zlepię te zdjęcia najlepiej jak potrafię.
I wręczę za chwilę pani tę wspaniałą fotografię.
Ludwik Jerzy Kern
No czy to nie jest absolutnie cudowne? Piękny przykład magii poezji. Kobieca troska żyrafy zahacza o małostkowość i to jest niewiarygodnie wiarygodne. A profesjonalny dystans fotografa zmienia się w trakcie rozmowy w równie profesjonalną chęć dogodzenia klientowi (być może tym większą, że klient jest klientką). I to wszystko za pomocą garstki słów! Coś niesamowitego. Kolejny wierszyk do nauczenia się i opowiadania dzieciom. I to wcale nie będzie prosta robota, bo tu jest zawarty cały świat emocji!