To może być wierszyk dla dzieci, jeśli chcecie. Bo jest śmieszny treścią i zabawny językowo. W rzeczywistości to jednak poważny komentarz do zupełnie nie bieżącej polityki.
Raz do gazety „Słowo Niebieskie”
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
przyszedł maluśki staruszek z pieskiem.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
– Kto pan jest, mów pan, choć pod sekretem!
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
– Ja jestem król Władysław Łokietek.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Siedziałem – mówi – długo w tej grocie,
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
dłużej nie mogę… skumbrie w tomacie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Zaraza rośnie świątek i piątek.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Idę w Polskę robić porządek.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Na to naczelny kichnął redaktor
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
i po namyśle powiada: – Jak to?
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Chce pan naprawić błędy systemu?
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Był tu już taki dziesięć lat temu.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Także szlachetny. Strzelał. Nie wyszło.
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Krew się polała, a potem wyschło.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
– Ach, co pan mówi? – jęknął Łokietek;
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
łzami w redakcji zalał serwetę.
(skumbrie w tomacie pstrąg)
– Znaczy się, muszę wracać do groty,
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
czyli że pocierp, mój Władku złoty!
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Skumbrie w tomacie, skumbrie w tomacie!
(skumbrie w tomacie skumbrie w tomacie)
Chcieliście Polski, no to ją macie!
(skumbrie w tomacie pstrąg)
Ten wiersz napisał Konstanty Ildefons Gałczyński w 1936 roku. Miał w planie skrytykować kłócące się ze sobą obozy prawicy i lewicy, swoją drogą ciekawe, czy te podziały były podobne do dzisiejszych. Jest tu nawiązanie do przewrotu majowego, a król Łokietek ma pewnie być tym cudotwórcą, który zjednoczy zwaśnione opcje. Choć wiersz miał raczej uniwersalną wymowę, został opublikowany w prawicowej gazecie, która nieraz publikowała antysemickie treści. I tym właśnie Gałczyński wnerwił swojego przyjaciela, Juliana Tuwima. Słynne „Skumbrie w tomacie” miały więc, jak się okazuje, swoją kontynuację.
CDN
Na zdjęciu: Stefania Tuwimowa, żona Juliana. Pędzlem Witkacego, niestety.
Jedna uwaga do wpisu “Wiersze dla dorosłych #1”