Dzień w którym przestaniemy patrzeć #2

Pisałem kilkakrotnie o oczach w aktorstwie, bo one są po prostu esencją tego zawodu. Temat jest tak ważny, że postanowiłem kolejny raz do niego wrócić. 

zapachkobiety_2

W trakcie lekcji w szkole aktorskiej przewijał się kilkakrotnie zbitek „niewidzące oczy”. Chodziło o to, że ktoś zagrał źle, bo patrząc, jakby nie widział. Bo żeby zagrać coś dobrze, musisz to zrobić wyraźnie – a więc i spojrzenie musi być wyraźne. Nie przesadnie wyraziste, wymuszone, wybałuszone czy wgapiające, ale konkretnie padające na to co trzeba, lub kogo trzeba. Tu jest problem krótkowidzów: w okularach jesteś jakby w kostiumie, bez okularów widać, że nie widzisz, a w soczewkach kontaktowych twoje oczy wyglądają sztucznie. Nie mam pojęcia, jak radzą sobie z tym profesjonalni aktorzy, wśród których przecież jest tyle samo krótkowidzów, co wśród wszystkich. Ja sam noszę okulary i po kilku próbach doszedłem do wniosku, że najlepsze są jednak soczewki. Ale to nieważne. Dla mnie większym problemem jest utrzymanie oczu długo w jednym punkcie. To można ćwiczyć i robiłem to, ale marnie mi wychodzi. Czasem jednak się udaje – wtedy, kiedy jestem maksymalnie rozluźniony. To jednak podstawa aktorstwa.

  • Jak, u diabła, można zarazić się ślepotą?
  • Śmiercią też nikt się nie zaraża, a przecież wszyscy umieramy. 

No i jak się długo trzyma oczy otwarte i nieruchome, prędzej czy później popłynie łza, a to często się może przydać. Już pisałem o tym, że płacz jest niezwykle aktorski. Ale ja jestem facetem, a faceci raczej nie płaczą. Cytowany tu już Michael Caine mówi, że mężczyzna zrobi wszystko, żeby nie płakać. Grać płaczącego mężczyznę to znaczy walczyć ze łzami – one chcą płynąć, ale ty tego nie chcesz. Zamiast aktora płaczą widzowie. Wyobrażacie sobie, jakiej pracy z podświadomością to wymaga? Podobno Chris O’Donnel, grający w „Zapachu kobiety” Charlie’ego Simmsa, aby wzbudzić w sobie łzy, kazał swojemu partnerowi Alowi Pacino wrzeszczeć na siebie między ujęciami.

  • Ciągłe awantury doprowadzają mnie do szału, nie zdajesz sobie sprawy, jak wygląda dwóch walczących ze sobą ślepców. 
  • Walka zawsze stanowiła rodzaj zaślepienia. 

Jeśli chodzi o utrzymanie oczu w jednym konkretnym punkcie, jest jeszcze jedna zabawna sprawa. Owszem, kiedy z kimś rozmawiamy, patrzymy mu w oczy, ale przecież nie w oboje oczu jednocześnie. Z reguły przeskakujemy raz na prawe oko, raz na lewe. Aktorzy nigdy tak nie robią. Wybierają sobie oko, w które patrzą dłuższy czas. To nie jest za bardzo naturalne dla nas jako ludzi, ale w filmie czy teatrze wygląda zupełnie naturalnie. I niezwykle dużo wyraża. 

Pewien mądry człowiek powiedział, że największym ślepcem jest ten, kto nie chce przejrzeć.

A co z mruganiem? Ciekawy temat. Mruganie oznacza niepewność, dlatego aktorzy raczej go unikają. Ale niektórzy wręcz odwrotnie! Na przykład niejaki Hugh Grant. Właściwie każda jego postać mruga bez przerwy. On po prostu tak gra i to jakimś cudem pasuje, może dlatego, że jego postaci są zwykle niepewnymi ludźmi. 

Ja też coraz gorzej widzę, choć nie tracę wzroku, z dnia na dzień staję się coraz bardziej ślepa, gdyż nikt mnie nie widzi.

Pułkownik Slade, główny bohater „Zapachu kobiety”, człowiek silny lecz zagubiony, chamski lecz czarujący, ślepy lecz jakby widzący więcej, bez przerwy mówi o patrzeniu. Podejdź bliżej, muszę ci się przyjrzeć – mówi do swojego opiekuna Charlie’ego Simmsa na powitanie. Jakby udawał, że widzi, bo nauczył się patrzeć pozostałymi zmysłami. Według mnie kluczowe jest to, co mówi w samolocie. Dzień w którym przestaniemy patrzeć, to dzień w którym umrzemy. Slade mówi to w kontekście kobiet, ale jestem pewien, że powiedział tylko „przestaniemy patrzeć”, bez precyzowania na kogo. Dlatego tak wiele znaczenia odbieram w tej wypowiedzi. Ten człowiek dowodzi, że aby widzieć, nie trzeba patrzeć. Najbardziej wtedy, gdy tańczy tango z nowo poznaną dziewczyną w restauracji. Aktorka, która zagrała z Alem Pacino tę słynną scenę, nazywa się Gabrielle Anwar. Na pewnym oficjalnym spotkaniu tak dowcipnie podsumowała pracę nad tą sceną: Tango jest niezwykle zmysłowym doświadczeniem. A zatańczenie tanga z Alem Pacino, och… to jest coś… po czym wciąż się nie wyleczyłam. Mój palec u nogi jest już wyleczony, dziękuję, ale moje serce… Wiesz, wydajesz się bardzo pewny siebie, kiedy tak kręcisz i wiercisz, obejmujesz i ściskasz moje lekkie, subtelne, nastoletnie ciało… A potem mówisz, że nawet mnie nie widziałeś!

Trzeba patrzeć na kobiety i w ogóle na wszystko: na to, jak zmienia się świat, to kim jesteśmy i co dzieje się wokół nas. Musimy patrzeć. Dzień w którym przestaniemy patrzeć, będzie dniem, w którym umrzemy. Ale nie wystarczy patrzeć, by widzieć. I właśnie to jest przesłaniem tych dwóch genialnych tekstów kultury, które tu przytaczam: „Zapachu kobiety” Martina Bresta i „Miasta ślepców” Josego Saramagi.

Uważam, że my nie oślepliśmy, lecz jesteśmy ślepi. Jesteśmy ślepcami, którzy widzą. Ślepcami, którzy patrzą i nie widzą. 

Cytaty pochodzą z: „Miasto ślepców”, Jose Saramago. Interpunkcja i skróty – moje. 

zapachkobiety_4

Reklama

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s