Starym komunistycznym sposobem biorę produkt importowany, opakowuję go w szary papier i rzucam tutaj. To nie brak szacunku dla Was, drodzy czytelnicy. To brak mózgu. Wykańczam dom, a on mnie.
Czysty sedes w Castoramie
czekał aż tak się stanie,
że ktoś kupi go.
Naiwny był, bo
nie wiedział co się później z nim stanie
W dzisiejszym opakowaniu zastępczym znajdą państwo kolejne dwa odcinki twórczości A. i R. M. Mówiłem, że ich dzieła są coraz lepsze? Ale najlepszy kawałek tej poezji, zainspirowanej podobno moim tekstem, zostawiam sobie na następny post. Oj, warto. Tymczasem:
Pewien Paweł z Górnego Mokotowa
postanowił dom zbudować od nowa
niestraszna mu była w ziemi dziura
ni kanalizacyjna rura
lecz od płytek posiwiała mu głowa