Smutek #1

Śmierć i związane z nią uczucia są najchętniej eksploatowanymi tematami przez filozofów i artystów. My zwykli zjadacze chleba omijamy smutek szerokim łukiem. Szkoda, bo wydaje mi się, że jest pożyteczny. Bezpieczny smutek w sztuce dobrze wpływa na nasze emocje.

smutek_1

Widziałem ostatnio dwa filmy opowiadające w zupełnie różny sposób o śmierci, stracie, strachu przed nią i tym, jak sobie z nią radzimy. Pierwszy to „Znamię” (w oryginale „Ważka”) z Kevinem Costnerem, a drugi to „Odrobina nieba” z Kate Hudson. Oba bardzo dobre. W „Znamieniu” (2002) główny bohater traci ukochaną żonę w wypadku w puszczy amazońskiej, gdzie pracowała jako wolontariuszka. Rzuca się w wir pracy – jest lekarzem w szpitalu, w którym pracowała także żona. Jego żałoba jest tym trudniejsza, że ciała żony nie odnaleziono, więc pochował tylko jej symbol. Tymczasem przedmioty wokół niego zaczynają przemawiać, tak jakby zmarła żona z zaświatów chciała mu coś przekazać. W „Odrobinie nieba” (2011) główna bohaterka dowiaduje się, że ma nieuleczalnego raka. Przedtem ma sen, w którym Bóg grany przez Whoopi Goldberg (czy muszę dodawać, że grany cudownie?) informuje ją, że niebawem umrze i ma prawo do spełnienia trzech życzeń. Jak się domyślacie, bohaterka – młoda, aktywna kobieta, przyzwyczajona do korzystania garściami z życia – nie wierzy w to wszystko, dopóki życzenia nie zaczynają się spełniać.

Oba filmy emanują więc symboliką i niewyjaśnionymi zdarzeniami. Super! Znajdźcie mi kogokolwiek, kto będzie w stu procentach przekonany, że nadprzyrodzone rzeczy się nie zdarzają nigdy, że zawsze jest naukowe wyjaśnienie każdego zjawiska. Takie twierdzenia wynikają tylko z faktu, że boimy się rzeczy nienazwanych. Jeśli nie zostały odkryte i wyjaśnione, uznajemy, że nie istnieją. Gdzie jest powiedziane, że odkryliśmy już wszystko? To tak jakby Królewska Szwedzka Akademia Nauk obwieściła, że w następnym roku nie przyzna nobli w dziedzinie chemii czy medycyny, bo wszystko zostało już wynalezione. Prawdziwie otwarte umysły dopuszczają rzeczy niemożliwe. A prawdziwie otwarte umysły mają chyba tylko artyści. Dlatego tak dużo filmów dotyka takich spraw. W końcu jeśli masz do czynienia ze śmiercią, rozumowe myślenie niewiele daje. Fajnie, że istnieje coś, do czego możemy się zwrócić o pomoc, gdy sprawy wokół przekraczają nasze pojmowanie.

W obu obrazach pojedynczy aktorzy dźwigają niemal cały ciężar filmu. Kevin Costner jako mężczyzna przepełniony smutkiem i wpadający w pracoholizm jest wyjątkowo przekonujący. Ale jeszcze lepsza jest Kate Hudson, grając przemianę z hulaszczej panny w dojrzałą kobietę, która zdaje sobie sprawę ze swojego strachu. Gdy oglądaliśmy oba te filmy z Mo, zużyliśmy co najmniej po dwa pudełka chusteczek. Oczywiście osobiste życiowe tragedie każdy przeżywa po swojemu. Ale mam wrażenie, że przyswajanie smutnej sztuki jakoś nas – w sensie ludzi, wszystkich – przygotowuje do życia, wzbogaca emocjonalnie. Przynajmniej mam taką nadzieję.

CDN

Jedna uwaga do wpisu “Smutek #1

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s