W ten weekend rozdają Oscary. Czasem w wyścigu po największe nagrody filmowe świata stają dzieła, które są dobre tylko w udawaniu dobrego filmu. „Zjawa” jest dokładnie takim przypadkiem.
Ależ mnie zapienił ten film. Kilkunastu traperów wybiera się w podróż przez tereny śmiertelnie niebezpiecznych Indian, bo na końcu czeka ich sowita zapłata. Dzieje się to, co ma się zdarzyć, to znaczy Indianie atakują, grupa zostaje zdziesiątkowana. Wśród żywych pozostaje dwóch antagonistów, z których jeden zabije drugiego. A ponieważ ten pierwszy jest Leonardem DiCaprio, ledwo uchodzi z życiem po ataku niedźwiedzicy broniącej młodych, a potem zostaje niesprawiedliwie skrzywdzony, kibicujemy mu w dążeniu do krwawej zemsty. Fmażeszmać! Co to jest? Facet wlazł w gówno bo chciał, czemu miałby nie dostać w dupsko? Bo jest ładny? Przecież szedł tam z chciwości. I jeszcze syna wciągnął, a podobno go kochał.
Mam do tego filmu jeden zarzut: epatowanie kultem śmierci. Czy naprawdę nie potrafimy się skupić na docenianiu życia? Po co nam oglądanie krwi? Czy chodzi o to, żeby przeżyć przygodę bez wychodzenia z domu? Faktycznie emocjonujące. Cenimy dwa rodzaje filmów: te, które opowiadają o nas samych oraz te, których ni w ząb nie zrozumieliśmy. Ciekawe po której stronie znajdują się ludzie gremialnie spuszczający się na ten obraz.
To jest historia prawdziwa. Hugh Glass jest w Ameryce ikoną traperstwa. Nie wiem skąd się wzięła legenda szaleńca, który robił rzeczy niebezpieczne i doigrał się. Przypomina mi to jowialne płacze nad nieszczęśnikami, którzy wyprawili się na ośmiotysięcznik i natrafili na niepogodę (albo stało się coś innego, co mogło się stać w każdej chwili), i zginęli. Kogo to dziwi? Ryzykowali, liczyli się ze śmiercią, i ją spotkali. Zdecydowanie bardziej szkoda mi ludzi, którzy chceli żyć, nie ryzykowali, a zginęli w wypadku. Glass miał więcej szczęścia niż rozumu, że udało mu się przeżyć. Brawo, werble i fanfary. Może był tak głupi, że udało mu się przez czysty przypadek. Tak, wiem, teraz podniosą się głosy „Sam jesteś głupi, nic nie zrozumiałeś z tego filmu, on mówi o woli przeżycia”. Gówno prawda, wolę przeżycia mają ludzie, którzy nie ryzykują. Przeżycie mimo ryzykowania jest niczym innym niż durnym przypadkiem.
W oryginale tytuł brzmi „The Revenant”, czyli ktoś, kto wraca do żywych z zaświatów. Wątpię, żeby ten film wrócił żywy z ceremonii oscarowej. Szukanie argumentu na to, że jest zły, przypomina dyskusję z wariatem. Ilekolwiek byś mu tłumaczył, że postępuje bez sensu, czeka cię tylko bezmyślna agresja. „Zjawa” jest po prostu słaba i nic tego nie zmieni. Co z tego, że ma piękne widoczki? Albo że DiCaprio gra fenomenalnie? Najważniejsza jest historia, a ona jest tutaj śliska. Przyznaję: ogląda się to z zapartym tchem. Zdjęcia są rewelacyjne. Aktorstwo znakomite. Tylko jeszcze raz pytam: po co?
Otóż po to, by ulżyć potrzebie agresji. Zabijanie usprawiedliwione zemstą za bliskich – oto temat, który kochamy. Jeśli poda nam się go w ślicznym otoczeniu (góry, konie, DiCaprio) oraz podleje dawką dramatu, przygody i krwi, będziemy się hurtem podniecać. A gdy jeszcze dodać uczucie patriotyzmu, wyrażonego w jak najczęstszym korzystaniu z broni, to mamy murowany sukces w Stanach. Rzygać się chce.
Zupełnie nie rozumiem amerykańskiego zboczenia na punkcie broni. Hej, panowie, bawicie się przedmiotami służącymi do zabijania. Nie jest ludzką rzeczą zabijać, niezależnie od warunków. Kontrargument jest zawsze ten sam: potrzebujemy broni, by obronić się przed wariatami z bronią. To może zacznijmy od początku – nie bierzcie broni do rąk. Kto powiedział, że sami nie jesteście wariatami? Wariatów należy wyłapywać i tępić. Systemowo, a nie po amerykańsku, czyli wolnoć Tomku w swoim domku. Nie zbliżaj się do broni, a będziesz bezpieczny. Dla mnie to jakoś logiczne.
Najzabawniejsze jest to, że nie można „Zjawie” odmówić licznych zalet:
- Leonardo DiCaprio przechodzi samego siebie, choć osobiście mam go dość w rolach jednoosobowych bohaterów. To świetny aktor i pewnie Oscar mu się należy, ale nie za tę rolę – jest zbyt podobna do innych ról, za które statuetki nie zgarnął.
- Zdjęcia są rzeczywiście rewelacyjne. Ale czy to powód do przyznawania prestiżowej nagrody za film jako taki? Strzelam, że wyniesie statuetkę za kinematografię – ma prawo.
- Reżyser Alejandro Iñárritu niewątpliwie potrafi robić filmy. Jego zeszłorocznego „Birdmana” uważam za film genialny. Nic dziwnego, że zgarnął zdaje się cztery oscary, w tym głównego.
Ale może nawet lepiej, że powstają takie filmy. Kanapowym ludziom dają poczucie przeżycia przygody, a szaleńców i tak nie zatrzymają. I potem będą powstawać kolejne historie o takich właśnie szalonych miłośnikach przygód. Jak by tu podsumować te zmarnowane 2,5 godziny? „Zjawa” to przecież w zasadzie dobry film. Najlepszy wśród beznadziejnych.
Czyli amerykańska sztampa. Znaczy reżyser dostał kasę na scenariusz, który klepneli wyżej…. Bonzowie przemysłu filmowego, którzy wiedzą co publika łyknie, jak młody wieloryb.
I będzie nadal lykac, bo takich filmów jeszcze będzie wiele…
A wartości i zachwyty amerykańskie są specyficzne. Zawsze były, ale że jest to opakowane ładnie i dobrze sprzedane to wszyscy to kupują… Szkoda…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
To prawda, wartości amerykańskie są co najmniej zastanawiające. Zastanawiam się nad tym ostatnio sporo.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Inny kraj, inny obyczaj… No i sporo pod dywanem albo wypaczone…
PolubieniePolubienie
Hm, napisałam wypaczone, powiedzmy przeinaczone lepiej wyraża to o czym myślę…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Leo DiCaprio nie dostanie zapewne oskara (ale na telekamerę mógłby się załapać;p)… Ale na pewno dostanie go aktor, który zagra Leo w filmie o Leo;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Buhahahaha, to doskonałe! 😀
PolubieniePolubienie
A jednak dostał;)
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No tak. Gratulacje, ale jak wyżej 😆
PolubieniePolubienie
Ulala – ale oberwało się filmowi 😉 Ja tam miałam ochotę iść do kina. Dla biednego Leo 😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dla Leo warto. Dla filmu nie. Gdybym był kobietą, nie żałowałbym. Ponieważ nie jestem – żałuję 😉
PolubieniePolubienie
Ten film jest tak słaby, że szkoda gadać. Jest przewidywalny i nudny. Nic nie trzymało mnie w napięciu. Facet powinien umrzeć (po trupach do Oscara :D) jakieś 1523283672 razy. To chyba jeden z najgorszych filmów, jakie widziałam.
PolubieniePolubienie
Ha! Dziękuję! Wreszcie ktoś, kto nie ślini się na ten chłam! „Po trupach do Oscara” – znakomite, kradnę! 😀
PolubieniePolubienie