Ogłaszam wszem i wobec, że wbrew powszechnemu mniemaniu piękniejszej połowy ludzkości, coś takiego jak mężczyzna idealny istnieje. To ja.
Ostatnio przeczytałem miniaturową książeczkę „Jak wytrzymać z mężczyzną” Joanny Chmielewskiej. To przekorne dziełko jest nabijką z poradników i zagraniem na nosie wszystkim, którzy potraktują je poważnie. Sam się na to złapałem! Fragmenty w rodzaju Każde zwierzę da się wytresować, mężczyznę też w pierwszej chwili wywołały mój sprzeciw, ale przecież… To racja! Zamiast się wkurwiać, pomyślałem: czy nie warto dowiedzieć się wreszcie, czego kobieta może ode mnie chcieć? Skoro nie potrafię tego wykminić przeżywszy prawie 36 lat, w tym 10 z wybranką u boku, to może dowiem się tego od innej kobiety, bądź co bądź doświadczonej! Czytałem, zaśmiewając się tu i ówdzie, aż w końcu doszedłem do wniosku, że zgodnie z tą instrukcją jestem rzadkim przedstawicielem gatunku „mężczyzna idealny”. Może nawet jedynym.
Z większością tez stawianych przez Joannę Chmielewską zgadzam się, jeśli nie w całej rozciągłości, to w niemałej. Na przykład z tym kawałkiem mówiącym o feministycznym utrapieniu, jakie kobiety dobrowolnie na siebie ściągnęły:
I tak oto kobiety osiągnęły wielki sukces w postaci galerniczej pracy własnej i niebotycznych usług dla mężczyzn. Mężczyźni z wielką przytomnością umysłu, a należy zauważyć, że w kwestii pozbywania się uciążliwych obowiązków wykazują bystrość wysokiej klasy, połapali się w sytuacji, poniechali sprzeciwów i radośnie przyjęli zaoferowane im korzyści. I widząc przeraźliwą głupotę kobiet, przestali je cenić.
Jedna z tez tej książki mówi, że coś takiego jak mężczyzna idealny nie istnieje. Odbieram to jako zwykłą przekorę. Bo zgodnie z innymi jej tezami, mężczyzną idealnym jestem właśnie ja. Pomijam rzeczy oczywiste:
- nie piję (prawie)
- kieckę nową zauważę i nie zrobię o nią wyrzutów (w każdym razie z reguły)
- jeśli coś jest do zrobienia w domu, to nie trzeba mi co pół roku powtarzać (z góry wiadomo, że tego nie zrobię)
- no i nie mam włosów na klacie.
Najważniejsze jednak, że właśnie spełniłem poniższy warunek.
Mężczyźni zostali stworzeni dla kobiet; ich obowiązkiem jest zaspokajanie kobiecych:
- życzeń
- wymagań
- potrzeb
- duchowych
- materialnych.
Proszę państwa, stanąłem na wysokości zadania. Spełniłem męski obowiązek zaspokojenia życzenia, wymagania, potrzeby duchowej oraz materialnej mojej piękniejszej połowy. Zapewniłem mojej kobiecie dach nad głową, moim dzieciom (też kobietom, a jakże!) kawałek ziemi na ziemi, a sobie – jakieś dwa lata katorżniczej, acz całkiem dobrowolnej, roboty. Wczoraj kupiłem dom.
Wszystkim mężczyznom idealnym (bo tylko tacy istnieją), wszystkim kobietom idealnym (takie też istnieją) oraz ich idealnym dzieciom (o ile istnieją) życzę z całego serca wesołych świąt.
Nareszcie! Wiem, że to będzie ciężka praca, ale i tak zazdroszczę Wam tego domu 🙂 Życzę Wam rychłego zamieszkania w tym wymarzonym miejscu. Wesołych świąt 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ślicznie dziękuję i także wesołych świąt! 😃😃
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Najważniejsze, że nie masz włosów na klacie, to nie wypadają do świątecznej sałatki, którą jako idealny mężczyzna kroisz w tej chwili jedną ręką, drugą klepiąć kolejnego idealnego posta 🙂
Dobrych i pogodnych Świąt życzę 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I w związku z tym nie mam czasu odpowiedzieć na ten komentarz. 😉 Dzięki za życzenia, wzajemnie!
PolubieniePolubienie
Ale te włosy to naprawdę dyskwalifikują?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Gdybym był kobietą, dyskwalifikowałyby. OK, wymyśliłem ten punkt 😃
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Wesołych Świąt!
Niech się spełniają kolejne cele idealnego mężczyzny. Dom to raz, reszta, czyli.. (sam wiesz, co) nastąpi niebawem 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Oj, czuję jakąś sugestię… Trzecie dziecko? Padł taki projekt, ale na razie upadł 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ach tak, wesołych!
PolubieniePolubione przez 1 osoba