FMA! #1

Dziś mijają dwa lata istnienia tego bloga. Powinienem świętować, a zamiast tego mam ochotę skrzyknąć stypę. Nie chce mi się pisać, czytać ani nawet oglądać. Wszystko jest takie sobie. No żesz fma mać!

fma2

Dwa lata blogowania. Tak się przyzwyczaiłem, że już nie wiem jak mogłem żyć bez ciągłego pisania. Tylko że co z tego? Nic nie mam z tego bloga. Zero kasy, o to mi chodzi. Przecież wiadomo, że to jedyne, co jest ważne w życiu. Po co komu rozwój, jeśli to nie jest rozwój materialny? Plany absolutnie wszystkiego w świecie opierają się na pieniądzach. Rządzący mogą planować coraz większy budżet na zmarnowanie nie dlatego, że mają więcej kasy, tylko dlatego, że będą mieli jej więcej, ponieważ ludzie zapłacą wyższe podatki, bo więcej zarobią, bo gospodarka się rozwija. Co komu po aktywności, nawet najprzyjemniejszej, nawet takiej, która podoba się innym ludziom, jeśli nie ma z niej keszu?

A ja keszu potrzebuję, bo postanowiłem kupić dom. Powinienem po prostu dać sobie spokój z pisaniną i zająć się zarabianiem pieniędzy. Czas wreszcie stać się czymś w rodzaju mężczyzny, do kurwy nędzy. Kiedyś ojcowie nie zajmowali się tym, czym zajmuję się ja. Nie bawili się z dziećmi, nie odrabiali z nimi lekcji, nie uczyli ich angielskiego, nie wygłupiali się i nie próbowali wpływać na ich rozwój. Zajmowali się albo ciężką pracą, albo prowadzeniem wojen. Jedno i drugie prowadziło do gromadzenia środków materialnych, przy czym to drugie było bardziej ryzykowne, ale za to dużo skuteczniejsze. Gdybym ja wyruszył na wojnę, zabito by mnie przy pierwszym podejściu. Może bym zaciągnął się na samolot, ale jak znam życie trafiłbym na najgorsze stanowisko. Na przykład do wieżyczki strzelniczej podwieszonej pod brzuchem samolotu i – tak jak jednego z bohaterów książki „Świat według Garpa” Johna Irvinga – zmieliłoby mnie razem z wieżyczką przy pierwszym lądowaniu, podczas którego nie wysunęłoby się podwozie. Albo tak jak w „Paragrafie 22” Josepha Hellera, jeden z pilotów wziąłby mnie przypadkiem na śmigło podczas wspólnego wygłupiania się, po czym spadłbym jako deszcz krwawych resztek na kolegów i koleżanki, opalających się na plaży. Nienawidzę wojska. Nie potrafiłbym iść na wojnę, zabijać i wrócić objuczony łupami. Tak samo mało skuteczny jestem w trzepaniu kabony z uczciwej lub niezbyt uczciwej pracy. Nie umiem być skurwysynem wyciągającym maksimum pieniędzy z czego tylko się da.

Tak czy inaczej trzeba te dwa lata jakoś podsumować. Dzięki nauce aktorstwa i założeniu bloga zmusiłem się, by więcej czytać, i przekroczyłem wszelkie plany w tym zakresie, tylko co z tego? Przeczytałem w tym roku 54 książki i gówno, bo nie mam już co dalej czytać. Czyżbym przeczytał już wszystko? Kupiłem sobie „Emmę” Jane Austen, po pierwsze dlatego, że jeszcze nic nie czytałem tej pani, a po drugie bo tak ma na imię moja młodsza córka. Przez jakichś 30 stron nie przestawało śmierdzieć nudą, ale przecież z tego powodu nie zrezygnuję. Doszedłem z trudem do 150. strony i stwierdzam: co za paskudne, koszmarne brednie! Ta Austen to podobno dobra pisarka. Według mnie raczej jest złośliwą pizdą, jeśli przez setki stron każe ludziom męczyć się w oczekiwaniu, że coś ich wreszcie poruszy. Nic z tego – przez pół książki same wredne familijne wymioty. Skoro pani tak nudzi, pani Żaneto, mogłaby pani chociaż dorzucić jakieś przydługie, ale za to piękne opisy zjawisk przyrody, kolorów nieba, maści koni, zapachu wiosek. Jeśli nie ma tego na 150 stronach, to wątpię, że będzie na kolejnych 250. Coś mi się wydaje, że Austen nie zdała egzaminu z dramaturgii. Nic w tym dziwnego. Przez całe życie siedziała w domu i choć pisała o zamążpójściach i dzieciowiciu, pozostała panną do końca życia. To też specjalnie mnie nie dziwi – wystarczy spojrzeć na jej zdjęcie.

janeausten

Pozostawiam sobie „Emmę” na później. Skoro już zmarnowałem kilka złotych na tę kupę papieru (elektronicznego, ma się rozumieć), kiedyś to jednak przeczytam. Choćby po to, by przekonać się, czy Jane Austen jest rzeczywiście tak zła, jak się wydaje.

CDN!

31 uwag do wpisu “FMA! #1

  1. A myślałem, że małoskurwysyńskość jest tylko moim problemem.
    Mówisz, że jak się nie jest pazernym, to się kończy z Jane Austen? Jak się nie chodzi na wojny to się niewieścieje?
    Coś w tym jest, Panie Kolego.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Eeeee… Ten tego. Nie myślałem w ten sposób pisząc ten tekst, ale tak, coś w tym jest. Pewien kumpel mi napisał, że on uważa, że robienie pieniędzy to talent, a nie skurwysyństwo. W tym też coś jest, jeśli mam być szczery. Fma! 😉

      Polubienie

  2. Drogi Amaktorze, muszę stanąć w obronie Jane. Powodem jej staropanieństwa był nie brak urody, ale bardzo niski posag wynikający z trudnej sytuacji finansowej rodziny.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Wierz mi, że mam pełne zrozumienie i współczucie dla niskiego posagu. Sam chciałbym mieć wysoki posag ;). Ale nie zacznę z powodu tego współczucia kumać jej drewnianego pisarstwa! 🙂

      Polubienie

  3. Czy Ty czasem nie przesadzasz? Mam ponad trzy tysiące książek, w tym ponad dwa w mobi, chcesz jakąś? 🙂
    W sprawie kasy nie pomogę, ale bloga lubię (w końcu przecież z jakiegoś powodu zlinkowałam 🙂 i czytam.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Czasem przesadzam. I to jest ten czas! 😀 Oczywiście to był głupi żart. I tak, chcę jakąś.
      W sprawie kasy: powodem mojego narzekania jest bardzo niski posag wynikający z trudnej sytuacji finansowej rodziny. 😉

      Polubione przez 1 osoba

      1. To tylko zacznij pewnego dnia biadolić, jakiej książki nie możesz kupić z powodu trudnej sytuacji finansowej rodziny, a może będę mogła być dobrą wróżką 🙂

        Polubione przez 1 osoba

        1. Kurczę… przeczytałam Twój wpis jeszcze raz i jeszcze większą poczułam sympatię :-).
          A określenie „dzieciowicie” jest urocze 🙂

          Polubione przez 1 osoba

  4. Biadolisz. Jeden z moich blogów skończył już 2 lata, drugi – wkrótce ten wiek osiągnie. Jedyną materialną korzyścią z obu blogów był audiobook do zrecenzowania.
    Jednak z uwagi na korzyści niematerialne, cieszę się z obu.
    A Emmę widziałam. Miło się film ogląda, patrząc na ładnych aktorów. Niestety, to jedyna zaleta filmu, której w książce, jak wiesz, nie uświadczysz. Emma bowiem opowiada o !!!UWAGA SPOJLER!!! niczym. Jeśli więc liczysz na suspens, chwile napięcia czy coś w ten deseń – szkoda Twojego czasu i oczu.

    Polubione przez 1 osoba

    1. Dokładnie tak, biadolę. Problem w tym, że gdybym nie miał bloga, nie miałbym nawet powodu, żeby biadolić. 😉
      Dzięki za ten spojler, potwierdziłeś moje podejrzenia. Niesamowite, że można pi@#$%lić o niczym przez 400 stron!

      Polubienie

      1. Zaznaczam, że nie czytałam. Od razu zdecydowałam, że serial. Nie wiem jak tam szło w książce… To był czas, że trendy były takie dramy emocjonalne, serca połamane i inne takie tam. Ja lubię angielskie seriale i filmy, to jest dobry poziom rzemiosła… Mi się to dobrze ogląda.

        Polubione przez 1 osoba

  5. Gratuluję rocznicy. Jednocześnie stwierdzam, że zarabiać jest łatwo, wystarczy zrobić tylko dwie rzeczy. 1. rebranding – tytuł powinien brzmieć „jestemaktorem”, wówczas ścianki, fotki, te sprawy. 2 zostać szafiarką/szafiarzem lub pisać o kłopotach z wykonaniem instrukcji z budyniu. w obu przypadkach sukces finansowy gwarantowany. w innych, jak to mawia moja znajoma, wypłata jest tylko w SPLN (czyt: splendor). czego i Tobie i sobie życzę z całego serca 😉

    Polubione przez 1 osoba

    1. Grunt to pozytywne myślenie. Pewnie za kilka dni najdzie mnie znów pozytywna wena i zacznę skrobać jakieś podniecone peany na cześć życia. Blee! W tym tygodniu narzekam. Wszystko chuj. 😉

      Polubione przez 1 osoba

Odpowiedz na Marti Anuluj pisanie odpowiedzi

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s