Lubię filmy, które wymagają skupienia, angażują, a na koniec zaskakują tak, że analizujesz w myślach całość jeszcze raz.
W sierpniu czytałem bardzo niewiele – tylko dwie czy trzy książki. Ale za to nadrobiłem filmy – widziałem ich chyba koło trzydziestu! Najlepszym był „Koneser”, włoski film z 2013 roku, w reżyserii Giuseppe Tornatore. Pierwsza rzecz, która mi się w tym obrazie podoba, to to, że jest zrobiony po angielsku, czyli uniwersalnie (oryginalny tytuł jak zwykle jest lepszy niż tłumaczenie: „The best offer”). I ma duży budżet, co też mi się podoba. Budżet w niczym filmowi nie szkodzi, a może dużo pomóc. Przede wszystkim pozwala zatrudnić doskonałych aktorów: główną rolę gra Geoffrey Rush, znany z roli kapitana Barbossy z „Piratów z Karaibów”. Niesamowite jest oglądać aktora, którego dobrze zna się z jakiejś charakterystycznej roli, gdy wciela się w kompletnie inną postać. Taka obserwacja naprawdę pokazuje, jak pracują dobrzy aktorzy: stają się swoją postacią w całości. To dotyczy min, przyzwyczajeń, tików, wysławiania się i przede wszystkim okazywania uczuć, czyli sposobu reagowania na to, co się dzieje wokół.
Główny bohater „Konesera” jest dystyngowanym, pedantycznym, egoistycznym starszym panem, który do świata ma raczej zdystansowany stosunek. Tego faceta nie da się lubić. Virgil Oldman zajmuje się handlem dziełami sztuki i jest profesjonalistą w każdym calu, najlepszym w swojej klasie. Żyje w luksusie. Każde drzwi się przed nim otwierają. Jeśli dotyka czegokolwiek, co nie jest dziełem sztuki, to tylko w rękawiczkach. Wszystkie ważniejsze płótna z epoki, jakie znajdą się na rynku, muszą przejść przez jego ręce. Jest niekwestionowanym autorytetem jeśli idzie o odróżnianie podróbek od oryginałów. I jest w stanie opowiedzieć o dziele tak, żeby inwestor wiedział, co warto łyknąć.
- Jak wygląda życie z kobietą?
- Jak udział w aukcji. Nigdy nie wiesz, czy twoja oferta będzie najlepsza.
Najciekawsze kąski zostawia jednak dla siebie. Podstawiony przyjaciel, grany przez samego Donalda Sutherlanda, skupuje ustalone dzieła, które lądują w skrzętnie schowanym i zabezpieczonym sejfie w apartamencie Oldmana. „Sejf” to niezbyt fortunne określenie – to raczej hala, wypełniona wyrwanymi za ułamek wartości Caravaggiami, Munchami, VanGoghami i innymi „inwestycjami na gorsze czasy”. Gorsze czasy jednak przez większość filmu nie nadchodzą, dlatego Virgil uwielbia raz na jakiś czas po prostu posiedzieć wśród swoich dzieł sztuki. Nikt poza nim nie wie o istnieniu tego miejsca.
- Miałem inne kobiety przed tobą. Kochałem je wszystkie, a one kochały mnie. Pomogły mi czekać na ciebie.
Większość obrazów i rzeźb, które Virgil kolekcjonuje, przedstawia dziewczyny. Mimo siedemdziesiątki na karku, nigdy nie miał prawdziwej kobiety – jedynie te namalowane. Tłumaczy to prostymi słowami: „Moja fascynacja kobietami jest równa strachowi, który do nich czuję.” I właśnie wówczas, gdy ma ustabilizowane życie, jego uwagę skupia pewna tajemnicza dziewczyna z opuszczonego domu. Ta młoda osoba żyje samotnie i nigdy nie wychodzi na dwór. Oldman nawiązuje podświadomy kontakt z tą przedziwną dziewczyną, która swoim oddalonym od normalnego świata sposobem bycia jest podobna do niego samego. Minie sporo czasu, zanim Virgilj pozna i wyciągnie z jej samotni. Przez cały film buduje relację, na której głęboko mu zależy, po to, by z tą jedyną wybranką podzielić się swoim skarbcem. Co wyniknie z tej dziwnej miłości? Nie mogę zdradzić nawet najdrobniejszego szczegółu, bo zepsułbym całość.
- Ostatnio widać go często z kobietą!
- Widać wreszcie zrozumiał, że czystość to największe zboczenie seksualne.
Lubię filmy, które wymagają skupienia, angażują, a na koniec zaskakują tak, że analizujesz w myślach całość jeszcze raz. Tutaj jest nie tylko to. Na końcu zastanawiasz się także, czy właściwie lubisz tego bohatera, czy mu współczujesz, czy może stwierdzasz, że zasłużył na to, co mu się przytrafiło. Taki film zapamiętuje się na długo. No i fajnie, że w Europie też powstają wysokobudżetowe produkcje. Ten film mógłby być tylko dobry, a dzięki solidnemu budżetowi jest genialny. To opowieść o samotności, przyjaźni, naiwności i nieprzystosowaniu. A najważniejsza myśl, którą pozostawia, to: jeśli inwestujesz, inwestuj także w przyjaźń. Bo gdy inwestujesz tylko kasę, ktoś, kogo miałeś za przyjaciela, może cię nieźle wycyckać.
„Koneser” – „The best offer”
Reżyseria: Giuseppe Tornatore
Występują m.in.: Geoffrey Rush, Donald Sutherland, Sylvia Hoeks, Jim Sturgess
Muzyka: Ennio Morricone
Zgadzam się, film jest świetny, pod wieloma względami, z tych, które z przyjemnością można obejrzeć wielokrotnie. A liczbę obejrzanych w tak krótkim czasie filmów podziwiam, ja w tym zaczynaniu nie mogą wciąż znależć czasu, żeby obejrzeć kilka świetnych starszych produkcji, ech … Wciąż na wszystko mało czasu, za szybko biegnie :-).
PolubieniePolubienie
Nawet nie wiesz, jak jestem dumny z tej liczby filmów 🙂
PolubieniePolubienie
Poprzedni mój komentarz jeszcze się nie pojawił, ale tak przy okazji: pewnie wiesz, że to on zrobił także Malenę i Cinema Paradiso? :-). A ten drugi, choć już naprawdę staruszek, wciąż ogląda się cudnie.
PolubieniePolubienie
Psiepraszam, już się pojawił. A tak przy okazji: nie wiedziałem 🙂
PolubieniePolubienie
Tak, tak, tak! Uwielbiam Konesera, zaraziłam swoją miłością całą rodzinę, a jeśli nie widziałeś innych filmów Giuseppe Tornatore to koniecznie obejrzyj – są wyśmienite!
PolubieniePolubienie
Z rozkoszą obadam! 🙂
PolubieniePolubienie
Reblogged this on Królowa Margot.Striptiz.
PolubieniePolubienie