Każdy z nas co chwila przechodzi jakieś małe i wielkie inicjacje. Dla mnie one są strasznie ważne, pewnie ważniejsze niż powinny. Wydaje mi się, że to częste wśród nas mężczyzn.

Kobiety potrafią żyć z większą świadomością samych siebie: po prostu kiedyś stają się kobietami i gdy założą spódnicę, to krzyżują nogi, tak jak robiły miliardy kobiet przed nimi, bo tak się robi i kropka. Gdy rodzą dziecko, karmią je, kochają i zrobią wszystko dla jego dobra. My faceci nie mamy takich zasad, dlatego brakuje nam oparcia w życiu. Chłopak nie wie, kiedy staje się mężczyzną. Czy wtedy, gdy pierwszy raz się upije albo pobije, czy wtedy, gdy spłodzi dziecko, czy wtedy, gdy rozkocha w sobie kobietę, czy może wtedy, gdy da tej kobiecie jedyne czego ona potrzebuje: poczucie bezpieczeństwa? A może po prostu mamy za dużo czasu na zastanawianie się nad sobą?
1.
Jest połowa sierpnia. Wreszcie czuję się wypoczęty i przygotowany na nowe wyzwania w pracy oraz poza nią. Planowałem zakończyć kryzys zanim się wypalę i tak postąpiłem. Wykonywanie zadań według przyjętego planu jest oznaką dojrzałości i kojarzy mi się z byciem mężczyzną dużo bardziej niż golenie się brzytwą. Inicjacja numer jeden. Teraz znów uwielbiam moją pracę. Znów mam przed sobą gęste tygodnie do końca roku, mnóstwo nowych pomysłów na Amaktora i na życie mojej rodziny.
Ida: Tata, ile lat trzeba mieć żeby mieć faceta?
Ja: Oboszsz… Eeee… Dwadzieścia.
Ida: Aha. To jeszcze trzynaście lat muszę wytrzymać.
2.
Nasze dzieci siedzą na wakacjach u dziadków, my zaś jeździmy do nich raz na dwa tygodnie. Za chwilę rozpocznie się szkoła, Ida pójdzie do trzeciej klasy, a Emma do drugiej. Starzejące się dzieci to też rodzaj inicjacji, ale tę przechodzi się każdego dnia. Grunt, żeby to nie było dołujące. A bywa. Kiedyś myślałem, pewnie tak jak większość facetów, że być ojcem znaczy założyć rodzinę (zrobić dzieci), a potem potrafić ją utrzymać (nakarmić dzieci). Mniej więcej tyle. Wychodziłem do pracy, gdy dzieci jeszcze spały, wracałem po 11 godzinach wykończony. Moje córki szalały z radości, że oto właśnie jestem, a ja błagałem je o 15 minut ciszy i szedłem się położyć. Czasem nie błagałem ani nawet nie prosiłem, po prostu krzyczałem. Gówno nie ojciec.
Potem zmieniłem pracę. Proces rekrutacji i warunki nowej pracy podbudowały moją wiarę w siebie. Jest takie słowo po angielsku, które uwielbiam: confidence. Nie wiem jak je przetłumaczyć na nasze… samoświadomość? Tego właśnie mi brakowało. Z biegiem czasu nabywałem tego więcej. Potem poszedłem do szkoły aktorskiej i okazało się, że to jest jedna wielka praca nad swoim ja (o wielkiej dozie egocentryzmu, jaka w tym jest, pisałem tu). A potem zaszła kolejna wielka zmiana w życiu naszej rodziny: Mo wróciła do pracy. Nie miałem wyjścia, musiałem zostać ojcem na pełny etat i zostałem nim.
Rozmowa telefoniczna. Dzieci na wakacjach.
Ja: …no to kończę, Idusiu. Kocham cię, tęsknimy z wami.
Ida: Mhm. Coś jeszcze?… Bo jestem na urlopie!
Ojciec nigdy nie będzie matką, ani jej nie zastąpi. Ilekolwiek uczucia mężczyzna włoży w wychowanie swoich dzieci, podejrzewam, że nigdy nie będzie tak empatyczny jak matka. Mo wie na tydzień wcześniej, kiedy dziecko będzie chore i na co. Nie mam pojęcia jak to robi. W nocy potrafi się zbudzić i z naszego łóżka powiedzieć: Idę boli brzuch, będzie rzygać. Nie próbuję jednak być nią. Chciałbym tylko być najlepszym możliwym ojcem – poświęcającym maksimum uwagi i energii dzieciom, starającym się spełnić ich potrzeby, wypełniającym intelektualnie i emocjonalnie. Nie tylko zarobić na tałatajstwo, które naprodukowałem. Przeczytałem ostatnio dwie cudowne książki, które opowiadają o byciu ojcem: „Dziennik taty” Tomasza Kwaśniewskiego i „Man and Boy” Tony’ego Parsonsa.
Ida: Tata, nie czytaj.
Ja: Co??
Ida: Nie czytaj. Rób coś.
Ja: Dlaczego? Co mam robić?
Ida: Nie wiem. Cokolwiek. Tylko nie siedź i nie czytaj, bo się mama zdenerwuje.
CDN
Cytaty pochodzą z moich dzieci
Fajna notka, taka ciepła.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Łojeju jak miło! 🙂
PolubieniePolubienie