Można czytać w innym języku. Co z tego, że nie wszystko zrozumiesz? Ważne słowa można sprawdzić w słowniku. Trzeba tylko się tym nie stresować.
Dzięki Mo zacząłem czytać książki po angielsku. Nigdy bym na to nie wpadł, podobnie zresztą jak na wiele rzeczy, które podsunęła mi moja mądra żona. Zawsze byłem nieźle zaznajomiony z pisanym angielskim, posługiwałem się nim często w pracy, łykałem czasopisma w tym języku. Ale żeby książki? Gdyby ktoś mi zaproponował czytanie po angielsku, wyśmiałbym ten pomysł jako abstrakcyjny. Tymczasem Mo po prostu kupiła mi książkę Keitha Richardsa „Life”. Było to tuż po tym, jak została wydana po polsku, jakieś sześć lat temu, ale ona postanowiła mi sprezentować wersję oryginalną. Zaskoczyła mnie, ale postanowiłem spróbować. Zrozumiałem jakieś trzy czwarte, i co z tego? Miałem taką samą przyjemność, jak gdybym czytał po naszemu. Pomyślałem sobie, że wystarczy tylko jakiś rodzaj odwagi, zdolność do powiedzenia: pierdolę, po prostu to zrobię. Od tego czasu przeczytałem mnóstwo książek po angielsku – w tym roku cztery, czyli mniej więcej co dziesiątą. Coraz lepiej mi idzie. Filmy też przestałem już oglądać z napisami – one tylko rozpraszają, a przecież zawsze mogę włączyć na chwilę lektora, by skumać niejasny fragment. Potem znów wracam do oryginalnej ścieżki.
– You’re disgusting but I love you!
– My disgustingness is my best feature.
Duma mnie rozpiera, ale… przecież znam też dwa inne języki. Dlaczego by nie spróbować czytać po niemiecku i po hiszpańsku? Za każdym razem, gdy przyjeżdżam do Niemiec (jakieś dwa razy w roku), momentalnie wciągam się w mówienie ich językiem. Literatura to nie to samo, ale przecież bywa łatwiej, bo można się zatrzymać, przeczytać coś drugi i trzeci raz, wreszcie zajrzeć do słownika. Problem jednak w tym, że nigdy nie czytałem w tym języku. Nauczyłem się go jako 11-latek i to w czysto praktycznym zakresie – po prostu mieszkałem tam i gadałem z rówieśnikami. Postanowiłem więc najpierw sięgnąć do hiszpańskiego. Ten język znam chyba najsłabiej, ale uczyłem się go już jako świadomy młody człowiek, w dodatku w liceum przeczytałem po hiszpańsku kilka książek, w tym moje ukochane „Sto lat samotności”. Dlatego skoczyłem na głęboką wodę: poleciałem w Jorge Luisa Borgesa w oryginale. Masakra, trudne to piekielnie. Ale jakoś idzie, powolutku. Jeśli z Richardsa skumałem 75 procent, z Borgesa kumam pewnie 60, ale to i tak więcej niż połowa. Za drugim razem będzie ułamek więcej. Z niemieckim też spróbuję prędzej czy później.
– Let’s run!!
– Are you suggesting passive resistance?
– No, I’m suggesting active fleeing!
Najgorsze są słówka. Nie mam pamięci do milionów słów, tak przecież do siebie podobnych. Często wydaje mi się, że coś rozumiem, a potem czytam zdanie jeszcze raz i odkrywam, że pomyliłem jakieś słowo z innym, niemal identycznym. Bywa, że odkrywam wtedy nowy sens zdania, albo całego akapitu. Bywa też, że pojmuję jeszcze mniej. Ale się staram i wiem, że za każdym razem jest lepiej: okazuje się, że pamięć ćwiczy się gdzieś w podświadomości.
– You’re the best lover I ever had.
– Well, I practice a lot when I’m alone.
Nieważne są środki, ważny jest efekt (przynajmniej w tym przypadku). Czytanie książek w obcych językach rozwija i doskonali wewnętrznie. Jedyne co jest konieczne, to się nie stresować. No i mieć mądrą partnerkę, która nakłania nas do rzeczy, które wydawały się niemożliwe.
I wondered if a memory is something you have, or something you have lost.
Cytaty pochodzą z filmów Woody’ego Allena
Szkoda, że tak wiele osób nie ma odwagi, żeby czytać w innym języku. Ja zauważyłam, że bardzo rozwinęło się moje słownictwo i gramatyka – automatycznie używam sformułowań z książek. Chciałabym czytać w niemieckim i hiszpańskim, ale bardzo słabiutko znam te języki.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Dokładnie tak! genialne ćwiczenie słownictwa 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Popieram!
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Dodam, że masz swój udział. Ostatnią książkę, którą przeczytałem po angielsku, dostałem od Ciebie, dziękuję! 😀
PolubieniePolubienie
Dla mnie czytanie w obcym języku to codzienność, a książki po polsku są w mniejszości. Takie są realia mieszkania poza krajem ojczystym. Najwięcej czytam po niderlandzku i angielsku, najmniej po włosku i właśnie na czytaniu w tym języku muszę się w najbliższym czasie skupić.
Zawsze polecam czytanie książek osobom, które uczą się nowego języka. Nic tak nie rozwija słownictwa i rozumienia struktur jak czytanie książek właśnie.
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Należę do tych którzy nie mają odwagi czytać książek po angielsku, zwyczajnie boję się swojej irytacji w momentach, gdy nie zrozumiem jakiegoś sfromułowania itp. Ale może zwyczajnie zacznę od czegoś prostszego i sukcesywnie przejdę do konkretnych powieści 🙂
PolubieniePolubione przez 2 ludzi
Właśnie o to mi chodziło w tym tekście, że to kwestia odwagi i pokonania strachu. Wiadomo, o jaki strach chodzi: „e, nie uda mi się”. Właśnie że uda! Polecam!! 🙂
PolubieniePolubienie