Zaskoczyło mnie to przedstawienie. Co można wystawiać na placu Konstytucji w centrum Warszawy? Chyba nic poważnego ani ważkiego. Tak myślałem wybierając się na „Starość jest piękna” – sztukę, którą wystawia teatr Polonia w ramach swojego cyklu plenerowego. Po obejrzeniu tego półgodzinnego spektaklu stwierdzam: to mocna i angażująca rzecz. Mimo że trochę za bardzo moralizatorska.

Starość jest tematem tabu w naszych czasach. Jeśli ją wspominamy, to tylko w kontrze do młodości. Jeśli myślimy o starych ludziach, to wyłącznie w kontekście ludzi młodych. Z jakiegoś powodu unikamy mówienia „starzy” o ludziach starych, tak jakbyśmy obawiali się, że możemy ich tym urazić. Spektakl piętnuje to w mocny, a przy tym formalnie dopracowany i zabawny sposób. Nie sądziłem, że tak mocno mnie poruszy. Rzeczywiście, też coś takiego mam! Nie umiem myśleć o starości ani o śmierci jako o czymś normalnym. No chyba że mówię „stary” o sobie, człowieku 35-letnim, a to przecież nie starość.
Po tytule spodziewaliście się, że to przedstawienie będzie niewinną opowieścią w protekcjonalnym stylu „tacy starzy, a tacy normalni”? Nic bardziej mylnego. To jest ostre rozliczenie ludzi starych z ludźmi młodymi. Zaczyna się zwyczajnie: oto wchodzi bardzo starsza pani (Barbara Zgorzalewicz-Fryźlewicz) i karmi gołębie. Bardzo starsza pani? Co to w ogóle znaczy? Pewnie wszyscy widzowie, tak jak ja, złapali się na takim myśleniu: e, staruszka karmi gołębie. Od razu startujemy z góry. Cholera, naprawdę tak mamy? Chyba tak, niestety. A „bardzo starsza pani” mówi: owszem, jestem stara, i co z tego? Stary człowiek oznacza dokładnie tylko tyle: stary. Jesteśmy starzy, ale możemy być częścią życia. Możemy być ważni, możemy być piękni. Domagam się traktowania starości jako czegoś normalnego! Nie mówcie do mnie powoli i wyraźnie jak do idioty albo dziecka! Nie rozmawiajcie ze mną z wyższością! Proszę was tylko, żebyście byli blisko.
Bardzo wzruszyła mnie ta deklaracja. Rzeczywiście, tylko dzięki obcowaniu z nami starzy ludzie mogą czuć, że wciąż żyją. A co to za problem? Wystarczy być, czasem odwiedzić, posiedzieć, opowiedzieć co u nas. Wystarczy trochę czasu, nie trzeba nic więcej – ani współczucia, ani słów, ani jakichś wyraźnych gestów. Ten spektakl to po prostu uświadamia.
Niestety robi to dość wulgarnie. Po kilku chwilach z „bardzo starszą panią” scenę przejmuje grupka młodych aktorów. Wraz z nimi wchodzą stetryczałe lalki. I ci młodzi aktorzy przemawiają głosem swoich starych, manekinowych alter ego. Wygłaszają serię pouczających haseł, którymi strofują tłumnie zgromadzoną publiczność. Mogłoby to być trochę bardziej subtelne. Nieuchronnie kojarzy się z tymi naszymi zabiegami, by być dobrze zrozumianymi przez „starszych państwa”. Ok, już wiemy, że to jest niepotrzebne. Teraz Wy, teatrze Polonio, wiedzcie, że nie musicie wykładać nam tych nauk jak z ambony.
Poza tym spektakl zasługuje na same pochwały. To nie tylko miłe, ale też wartościowe spędzenie letniego popołudnia w mieście.
Czy wiecie że Polonia i Och-Teatr grają przez całe wakacje? Oba wystawiają także sztuki plenerowe, które, jak się przekonałem, warto oglądać.
„Starość jest piękna”- Esther Vilar
Teatr Polonia, przedstawienie plenerowe
Tłumaczenie: Bożena Intrator
Opracowanie tekstu: Tomasz Śpiewak
Reżyseria: Łukasz Kos
Obsada: Barbara Zgorzalewicz-Fryźlewicz, Joanna Niemirska, Dominika Biernat, Piotr Ligienza, Mateusz Łasowski
Książkę czytałam. I nie spodziewałam się, że z tego spektakl można zrobić. A co do książki-manifestu to mam dość mieszane uczucia.
PolubieniePolubienie
Nie czytałem książki, ale podobno sztuka jest luźno na niej oparta. A czemu mieszane uczucia?
PolubieniePolubienie
A poczytaj sobie, bo mi się teraz po nocy pisać nie chce. Zresztą, dawno już czytałam 😉
https://sarasticzyta.wordpress.com/2014/03/01/starosc-jest-piekna/
PolubieniePolubione przez 1 osoba