Wakacje z teatrami: „Raj dla opornych” w teatrze Polonia

W najbliższych dniach teatr Polonia zagra po raz setny „Seks dla opornych” Michele Riml w reżyserii Krystyny Jandy. Gdy oglądałem ten spektakl niedawno, zastanawiałem się, czy jest tak dobry, bo jest zagrany tyle razy, czy też odwrotnie: jest tak popularny, bo zrobiony tak dobrze. Odpowiedź dał „Raj dla opornych” – kontynuacja historii małżeństwa Barbary i Karola. To przedstawienie, które miało premierę w czerwcu tego roku, i było dotąd zagrane zaledwie kilka razy, jest zrobione równie dobrze.

rajdlaopornych4

No dobrze, kontynuacja to niezbyt dobre słowo. Nie trzeba najpierw obejrzeć „Seksu…”, by potem przenieść się do „Raju…”, co więcej, to przeszkadza. Kilkakrotnie złapałem się na tym, że staram się zorientować, w jakim momencie życia jest para bohaterów, i odnieść ten moment do wcześniejszej części. Przez to być może straciłem nieco z treści tego przedstawienia. Oczywiście to nie zarzut do twórców – po prostu nie należy traktować tych spektakli jako dwóch części tej samej opowieści. „Raj…” to mniej opowieść o związku, a bardziej o dorosłych kłopotach życiowych, związanych z pracą i jej stratą, dojrzałością i emeryturą, wychowaniem dzieci i ich oddaleniu od rodziców.

Karol – dotąd architekt bez specjalnych sukcesów zawodowych – stracił pracę. Jako pięćdziesięcioparolatek perspektywę znalezienia nowej ma raczej wątłą, a może tylko tak myśli? W każdym razie jest załamany, choć stara się udawać, że nic się nie stało. Barbara sądzi, że pomaga mu zachować twarz, ale w rzeczywistości nieświadomie go wdeptuje w ziemię („Mój mąż przeszedł na wcześniejszą emeryturę” – powtarza przy byle okazji). Dla podniesienia nastrojów wybrali się na biwak. Ona, on, namiot i jezioro – czy można sobie wyobrazić lepsze spędzenie wolnego czasu?

Jak się domyślacie, sielanka szybko zamienia się w koszmar… Inżynier Karol za nic w świecie nie jest w stanie rozłożyć namiotu. Barbara nie potrafi żyć bez miejskich luksusów. Sąsiedzi na kempingu zaczynają wnerwiać zbyt głośnym zachowaniem, a komary zaczynają gryźć. No i jest jeszcze obawa o najmłodszego syna, który najwyraźniej zaczął eksperymentować z dragami. Napięcie pogłębia świadomość, że wkrótce będą musieli obniżyć poziom codziennego życia do warunków kempingowych. I w tym ciśnieniu nie do wytrzymania pojawia się nieproszony gość – szalona siostra Barbary, Diana. Wielkie dziecko, które żyje na plecach innych ludzi i, jak osa z kwiatu, wypija z nich energię. Można się domyślić, że to ostatnia osoba, którą w tej chwili chce oglądać Karol. Ale Barbara chyba jest zadowolona z tej niespodziewanej wizyty – siostra najwyraźniej pomaga jej się wyluzować. Wbrew obawom i oczekiwaniom wszyscy troje zaczynają się dobrze bawić. Nieco prawdziwej beztroski – tego właśnie brakowało naszym bohaterom.

Wielkim plusem tego przedstawienia, podobnie jak w przypadku „Seksu dla opornych”, jest aktorstwo. Tyle że tym razem energia na scenie rozkłada się zupełnie inaczej. Postacie Barbary (Dorota Kolak) i Karola (Mirosław Baka), skądinąd świetne, usuwają się jak gdyby w cień w momencie, gdy pojawia się Diana (Aleksandra Konieczna). Ta postać jest tak zabawna, tak głośna, pełna energii i do bólu śmieszna, że przesłania całą scenę. Porównałbym ją do energicznej 10-latki, której wszędzie pełno, gdyby nie to, że głównym kanałem ujścia energii Diany jest seks. Ta 50-letnia dziewczynka o niczym innym nie myśli. Aleksandra Konieczna gra ją tak, że tłumnie zgromadzeni goście Polonii padają jak muchy ze śmiechu. Niech mi pani wybaczy, pani Aleksandro, ale muszę o tym wspomnieć: smakowita sztuka z tej Pani bohaterki! Świetnie dobrana postać do aktora, czy też odwrotnie. Cały spektakl jest świetną teatralną robotą. Akty zmieniają się bez użycia kurtyny, w całkowitej ciemności, a do komunikacji służy garstka maleńkich diodek ułożonych w podłodze. Sprzęty ustawiane są precyzyjnie w kilkusekundowych przerwach wypełnionych muzyką. Zresztą „sprzęty” to dobre słowo – to jest nie tylko przenośny stolik czy krzesełka, ale też rasowy harley-davidson, na którym jak na rączym rumaku przyjeżdża Diana. „Rumak” to też dobre określenie, bo najwyraźniej motocykl jest dla Diany spełnieniem części jej rozległych fantazji seksualnych. Ale ale! Wracam do meritum przedstawienia: profesjonalizm twórców przekłada się na świetny odbiór publiczności. Myślę, że będzie to kolejny sukces teatru Jandy i pewnie kolejne spełnienie jej zawodowych ambicji. Mimo niedzieli, wakacji i cudownej pogody, niemała przecież sala Polonii była wypełniona po brzegi. I sądzę, że nikt nie był zawiedziony.

A w końcu to nie jest czysta komedia. Trudno byłoby traktować poważnie opowieść „o życiu”, gdyby byłaby zrobiona tylko dla śmiechu. Dorosłe życie przecież bywa śmieszne, ale głównie złożone jest z mniejszych lub większych przeciwności losu. Barbara i Karol te przeciwności przepracowują wspólnie, a okoliczności, w jakich to robią, są zabawne. Dlatego jest tu jednak więcej śmiechu niż płaczu. Lubię takie słodko-gorzkie przysmaki!

Czy wiecie że Polonia i Och-Teatr grają przez całe wakacje?

„Raj dla opornych”, Michele Riml, teatr Polonia
tłumaczenie: Małgorzata Semil
reżyseria: Krystyna Janda
polskie teksty piosenek: Jacek Cygan
obsada: Dorota Kolak, Aleksandra Konieczna, Mirosław Baka

rajdlaopornych2

rajdlaopornych3

rajdlaopornych1

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s