Wiarygodne odwzorowywanie życie ducha ludzkiego wymaga głębokich obserwacji. Czy życie wymaga obserwowania? Raczej nie, ale warto czasem to robić.

Ten wpis jest kontynuacją tego oto: klik klik
Mam wrażenie, że obserwowanie ludzi z dystansu – na przykład z samolotu – w ich naturalnych zajęciach jest tak interesujące, bo ma w sobie jakąś sztuczność. Na co dzień bierzemy po prostu udział w wydarzeniach, zamiast je obserwować z zewnątrz. Warto jednak obserwować, bo to wiele mówi o nas. Oczywiście biorąc poprawkę na to, że możecie być uznani za impertynentów, podglądaczy, onanistów czy wręcz gwałcicieli. To też trzeba robić subtelnie.
Więc bawię się w obserwowanie. Nigdy tego nie lubiłem, jestem raczej samotnikiem i wolę zdrowy dystans od większości ludzi. Ale obserwując ich, dowiaduję się wielu rzeczy. Wymyślam sobie różne zabawy, na przykład wyobrażanie sobie jak osoba, na którą patrzę, zachowuje się podczas seksu. Z facetami to dość paskudne, ale z babkami całkiem zabawne. Fajnie tak czasem przystanąć, skupić się na otaczającej rzeczywistości, na chwilę nie robić nic z rękami, nogami, włosami, palcami, oczami i głosem. Nie robić nic, po prostu stać, trwać skupionym się na świecie zewnętrznym. Co się wokół ciebie dzieje? Ktoś ciągnie dziecko za rękę, bo spieszy się do swoich zajęć. Ktoś kłóci się z kimś, udając że to ciepła rozmowa. Ktoś drepcze w rytm „Seek and destroy”. Ktoś w samochodzie gotuje się ze złości, ktoś inny siedzi tak blisko kierownicy, że nie widzi nic w lusterkach. Spróbujcie przez chwilę – to całkiem satysfakcjonujące! Właściwie to największa nauka, jaką wyciągnąłem ze szkoły aktorskiej: cały czas obserwować.
Żyliśmy nad jakąś krawędzią, o ile kiedykolwiek żyliśmy na rozległej równinie. Nie wiedząc jaki atak, jaka choroba. Znów to rozdwojenie. Jak latanie: bezruch i prędkość, spokój i zagrożenie.
Niedawno obejrzałem świetny film, który wiele o tym mówi. „Poradnik pozytywnego myślenia” to historia o dwojgu ludzi, granych przez Bradleya Coopera i Jennifer Lawrence. On jest kompletnym świrem na punkcie swojej (byłej?) żony, która go zdradziła i zraniła, choć zapewne miała powody. Ona zaś jest jeszcze większą świruską, która śmierć męża topi w przygodnych miłostkach. Ekhm, to brzmi jakby była grzeczną księżniczką – nie, jest wiedźmą, która sypia z każdym, kto ma kutasa, a także z tymi, które go nie mają. Wyglądało to z początku dość pretensjonalnie. Ale przestało, gdy dotarło do mnie, że te ich dziwne zachowania wynikają z wrażliwości. To wartościowi ludzie, wychowani w miłości i jeśli mają w sobie jakieś wariactwo, to jest ono spowodowane tym, że desperacko poszukują swojej drugiej połowy życiowej. Oczywiście się w końcu schodzą i tworzą szczęśliwą parę. Ale w tym filmie jest dużo więcej niż tylko historia miłosna. Oboje główni aktorzy wsadzają w te postacie mnóstwo pracy. Aby odwzorować multum sprzeczności w psychice tych ludzi, musieli się sporo naobserwować. Pewnie nawet nie chorych psychicznie, ale zwykłych, wrażliwych i emocjonalnych ludzi. Jennifer Lawrence kradnie ten film. Jest absolutnie niesamowita, pełna uroczej sprzeczności i życiowej energii, wkurwu wręcz. Który wynika oczywiście z jednego: przepełnia ją czysta, wyekstrahowana miłość. Lawrence aktorsko powala nawet samego DeNiro, który gra tu ojca Bradleya Coopera. Nie dziwi mnie absolutnie, że dostała za tę rolę Oscara.
Dwa kaszlnięcia, dwa półobroty śmigła i popchnąłem przepustnicę do przodu a Bestia zaskoczyła i ryknęła i zadrżała. Wszyscy zadrżeliśmy, ja, Cima, jagnięta. Kiedy mały samolot budzi się do życia to chwila pełna emocji. Jak gdyby cała widownia wstała oklaskiwać występ.
Moja Mo jest osobą, która zawsze uwielbiała obserwować innych ludzi. Czasem to się ociera o podglądactwo, na przykład kiedy zagląda w okna cudzych mieszkań. Ale to ma swoje efekty: Mo wyczuwa intencje człowieka, który z nią rozmawia, nawet jeśli jego słowa przeczą myślom. Z reguły okazuje się, że wyczuwa je poprawnie. Może to wrażliwość, może życiowa wiedza, a może właśnie doktorat z obserwowania i wyciągania wniosków. Dlatego żartuje sobie, że byłaby dobrą aktorką. To całkiem możliwe – ja nie byłbym, bo jestem zbyt prostolinijny, zbyt rozedrgany albo zbyt naiwny żeby wyciągać prawidłowe wnioski z zachowania innych. Lub mam to w dupie, co jest błędem. Warto obserwować. Wystarczy się przyjrzeć ludziom wokół, by wiedzieć dużo więcej o sobie samym.
Pierwsze oporne obroty śmigła. Warkot coraz bardziej regularny w miarę jak śmigło znika przy narastaniu obrotów. Wystarczy odpowiednia prędkość żeby zniknąć.
Jedna uwaga do wpisu “Aktorstwo wymaga obserwowania #2”