Kontakt #2

ida2

Po wielu miesiącach analizowania aktorstwa chyba zaczynam je rozumieć. Pomaga mi w tym lektura największego nauczyciela aktorstwa wszech czasów: Konstantego Stanisławskiego. Oraz pewien znakomity film, nasz aktualny kandydat do Oscara.

Ten post jest kontynuacją tego postu

Słowo „Ida” od ośmiu lat nie kojarzy mi się z niczym innym, tylko z moją starszą córką. Teraz to się może nieco zmienić pod wpływem historii, jaką opowiada film „Ida”. Chociaż nie. W historiach wojenno-polsko-żydowskich jestem raczej obczytany i sama fabuła mnie nie zaskoczyła. Zaskoczyło to, jak bardzo ten film jest niedopowiedziany i oszczędny. Nie ma ani jednego słowa za wiele, zresztą w ogóle nie ma tu zbyt wiele słów. A jednak wszystko jest jasne. Bo jest dużo miejsca na aktorstwo – prawdziwe, duchowe, głębokie.

Główna akcja rozgrywa się między dwiema postaciami: Idą/Anną i jej ciotką Wandą. Anna jest nowicjuszką w zakonie, za kilka dni ma złożyć śluby. Pewnego dnia dostaje informację od siostry przełożonej: masz jedną żyjącą krewną, musisz do niej pojechać. Krewna okazuje się zażywną ciotką, palącą jak smok i pijącą niemało, korzystającą z życia garściami. Wanda informuje Annę, że jest Żydówką, naprawdę nazywa się Ida Lebenstein, a jej rodzice zginęli w wojennej zawierusze w niewyjaśnionych okolicznościach niedaleko rodzinnej wsi. Dla katolickiej nowicjuszki, z namaszczeniem restaurującej rzeźbę Chrystusa i co wieczór całującą jego obrazek, to musi być szok. Radzi sobie z nim tak, jak ją nauczono: wewnętrznie, skrycie, choć z niedającą się ukryć ciekawością. Dla wchodzącej w dorosłość dziewczyny odkrycie swojej przeszłości jest głębokim przeżyciem, a przecież dochodzą jeszcze kwestie religijne i narodowe. To jest znakomity materiał aktorski. Aby pokazać go tak głęboko, jak na to zasługuje, trzeba to po prostu przeżyć. Tak, to tak proste i tak skomplikowane. Debiutująca Agata Trzebuchowska podeszła do tego z wyjątkową wrażliwością. Kiedy jako jedyna uśmiecha się podczas posiłku w zakonie, albo patrzy na ciała myjących się sióstr, widać jej ciekawość świata. Odradza się. W zasadzie odrodzenie jest całą treścią filmu. Nie tylko Idy, ale także – a może nawet bardziej – Wandy.

Wielu już rozpływało się nad rolą Agaty Kuleszy jako Wandy Gruz, moim zdaniem całkiem słusznie. W tej roli jest nie tylko dramat wojennej i powojennej Polski, ale przede wszystkim dramat osobisty, który Kulesza odwzorowuje perfekcyjnie. Wszystkie sceny pokazujące jej zmagania, myśli i postanowienia, są niezwykle oszczędne, skromne i wypełnione emocjami. Choćby wówczas, gdy Wanda smaruje pajdy chleba masłem. Niby zwykła czynność, ale obraz aż bucha jakąś intencją, która za chwilę pokaże się z całą wyciskającą łzy z oczu mocą. Trudno o bardziej niedopowiedziane i dramatyczne sceny.

Niedopowiedzenie znajduje potwierdzenie w obrazie. Kadry są zrobione jakby celowo źle: brakuje dołu obrazu. W wielu scenach to jest naprawdę odczuwalny brak, a jednak wszystko nadal jest jasne. Nie muszę chyba przypominać, że zdjęcia docenili też członkowie amerykańskiej akademii filmowej, nominując ich twórcę, Łukasza Żala, do Oscara. Zastanawiałem się nad tymi zdjęciami – na szczęście obiektywnie, bo jeszcze przed nominacjami oscarowymi – i doszedłem do wniosku, że one mają wymiar symboliczny. Przez ten „popsuty” obraz widać głębię krajobrazu, który pozornie nie jest ważny dla historii. Tak jakby mówił: na ziemi jest dramat, ale życie idzie dalej. Ci, którzy się mierzą z dramatem, wybiorą albo to życie, albo je zakończą. Kamera pozostawia miejsce aktorstwu.

Najważniejszym tematem tego filmu jest kontakt między dwiema głównymi bohaterkami. Obie dają sobie wzajemnie więcej, niż mogłoby im się początkowo wydawać. I choć Ida jest pierwszoplanową bohaterką, to jednak postać Wandy wnosi motywację dla przemian obu kobiet. Twarda, niezłomna oportunistka. Życie dało jej szansę i ona tę szansę wzięła, w pełni świadomie stając po stronie zła. Czy gdyby nie dramatyczne przeżycia wojenne, związane oczywiście z jej żydowskim pochodzeniem, zostałaby po wojnie prokuratorką bezlitośnie rozliczającą „wrogów narodu”? Pod wpływem spotkania z Idą chyba pierwszy raz zaczyna zastanawiać się nad swoim życiem. Choć wydaje jej się, że pomaga Idzie w poradzeniu sobie z nową rzeczywistością, tak naprawdę mówi sama do siebie. Na przykład gdy odpowiada jej na zamiar pojechania w rodzinne strony: Co będzie, jeśli tam pojedziesz i się okaże, że nie ma Boga? Najcelniejsza kwestia w całym filmie też pochodzi od Wandy:

  • Miewasz czasem grzeszne myśli?
  • Tak.
  • O cielesnej miłości?
  • Nie.
  • Szkoda. Powinnaś spróbować, inaczej co to za poświęcenie te twoje śluby.

Połączenie między ciotką a siostrzenicą jest kluczowe dla ich wewnętrznych przemian. Ten niewerbalny kontakt widoczny jest w wielu bardzo aktorskich scenach – od spotkania w drzwiach mieszkania po dramatyczne sceny cmentarne. Kulesza i Trzebuchowska nic nie grają, jedynie są. Są, żyją naprawdę, jak normalnie przeżywający ludzie. To dlatego Stanisławski nazywa aktorstwo „sztuką przeżywania” i pokazywaniem „życia ludzkiego ducha”. Każdy powinien obejrzeć ten film i wyciągnąć wnioski dla siebie. Wątki polskie, żydowskie, stalinowskie czy katolickie są nieważne. To tylko tło dla wielkiej historii o powiązaniach między ludźmi.

Słowo „Ida” będzie dla mnie nadal znaczyło starszą córkę. Ale słowo „kontakt” już zaczyna oznaczać coś więcej.

Reklama

9 uwag do wpisu “Kontakt #2

  1. Cieszę się, że ktoś oprócz mnie zachwyca się tym filmem 🙂 Większość opinii, które czytałam mówi, że jest nieciekawy, nudny i że nie zasługuje na nominację. A mnie zachwycił tą wymowną ascetycznością właśnie. No i Kulesza – uwielbiam! 🙂

    Polubienie

        1. Ja jestem z tej większości, której film się nie spodobał. Nie twierdzę, że na Oscara nie zasługuje, bo nie widziałam konkurentów i generalnie na kinie się nie znam na tyle, by oceniać co dziełem sztuki jest, a co nie. Skoro za Zachodzie się nim zachwycali, znać COŚ w nim musi być.
          Druga sprawa to taka, że ja nie bardzo mam czas, żeby oddać się oglądaniu filmu. Oglądam kiedy prasuję, więc niewykluczone, że coś istotnego mogło mi umknąć. Acz nie wykluczam, że nawet oglądając film w kinie tego CZEGOŚ bym nie dostrzegła. Ot, lepiej się odnajduję w słowach niż w obrazach.

          Polubione przez 1 osoba

  2. Ten film sponiewierał mi mózg na kilka dni. Byłam zdziwiona, że dostał nominacje, bo nie sądziłam, że może zwrócić uwagę na zachodzie. Chyba kwestia żydowska trochę się do tego przyczyniła.

    Polubione przez 1 osoba

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s