Po co komu podsumowania roku?

einstein

Podsumowania są kompletnie bez sensu. Kogo obchodzi, co robiłem, co będę robił oraz po co i dlaczego?

Nie znoszę tego podsumowywania. Nie obejrzałem idiotycznego facebookowego prezentu pod tytułem „to był wspaniały rok”, który został stworzony przez automat po to, żeby przypomnieć użytkownikom jak żenujące fotki wrzucali w ciągu roku. Po co miałbym to robić ja? Co komu z tego, że mu wyłuszczę, co takiego robiłem przez rok?

Dlatego oświadczam, że nikt się nie dowie, iż w minionym roku przeczytałem 74 książki; widziałem 15 sztuk teatralnych oraz około 80 filmów; skończyłem szkołę aktorską; prowadziłem regularnie bloga, którego czyta całkiem sporo miłych mojemu sercu desperatów; ćwiczyłem z zadziwiającą mnie samego regularnością, czego nie widać po moim ciele, ale ja czuję w głowie; a najgorsze – zacząłem biegać i mi się podoba. 

Po takiej liście mógłbym poczuć się znakomicie, bo podsumowania służą wyłącznie podsycaniu miłości własnej. Problem w tym, że u mnie skutek jest odwrotny. Tylko się dołuję, że tak mało przeczytałem/oglądałem i ile jeszcze mnie czeka. A ile nie zobaczę i nie przeczytam nigdy! Dlatego podsumowania nie będzie.

A plany? To jest jeszcze gorsze. Co za kretyni w ogóle cokolwiek planują w życiu? Nie dość, że za każdym rogiem czyha spadająca cegła, to jeszcze plany mają to do siebie, że się nie ziszczają. I tak będzie tak, jak będzie. Oczywiście jestem takim samym kretynem jak każdy. Robię plany, łudząc się, że porządkują życie i sprawiają, że w ogóle cokolwiek w tym życiu robię. Ale tutaj nie napiszę ani słowa o planach.

Nikt się nie dowie, że w 2015 roku planuję przeczytać min. 60 książek; chodzić do teatru 2x w miesiącu; nadrobić te półtora miliona filmów, które nadrobić powinienem; wreszcie znaleźć amatorski teatr, w którym będę sobie grywał; nadal ćwiczyć i biegać; a także wciąż prowadzić bloga i rozwijać go w ten czy inny sposób. Niedoczekanie.

Nikt się nie dowie, a to dlatego, że te plany nie mają kompletnie żadnego znaczenia. Co z tego wszystkiego? 60 książek to zaledwie pięć miesięcznie. Skoro weekendy mam wolne, a w pozostałe dni pracuję zaledwie przez osiem godzin, czyli tylko jedną trzecią życia mam zajętą, to jaki to problem? A ten teatr i filmy… Przecież jeśli mam zamiar kontynuować bloga, to muszę mieć o czym pisać, fmamać! No a znalezienie teatru amatorskiego to już kompletna bzdura: po jaką cholerę mam dyplom „aktora scen muzycznych”, skoro nigdzie się z tym aktorstwem nie uzewnętrzniam? A ćwiczenie czy też bieganie? Jak chcesz grać w teatrze, powiecie, to nie każ nam patrzeć na swój obrzydliwy bęben i koślawe ruchy!

Podsumowania są dla podsumowujących, ale nie dla mnie. Zaś plany… Precz z planami. I niech żyją plany!

8 uwag do wpisu “Po co komu podsumowania roku?

  1. Podsumowania są dla siebie. Żeby jednego dnia cały miniony rok ogarnąć.
    Swoją drogą to miłe, że nie dowiedziałam się, że przeczytałeś jedynie 74 książki w ciągu roku. Gdybym się o tym dowiedziała, to bym Cię znielubiła: nie dość że masz dzieci, uczysz się grać, chodzisz do pracy to jeszcze masz czas na przeczytanie tylu książek. Zdecydowanie masz rację, że takie rewelacje zachowujesz dla siebie 😉

    Polubienie

  2. Podsumowując: lubię Twoje podsumowanie! 🙂
    P.s Na moim bloguteż nie praktykuję tego procederu .Barierkę trzmam wysoko bez postanowień noworocznych, to i podsumowania zbędne!

    Polubienie

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s