Wreszcie mam okazję wyżyć się. Wypluć całą moją nienawiść dla wojska i piszę to właśnie w Dzień Niepodległości. Jakiś kilometr ode mnie tłuką się z policją wariaci, którzy przynoszą wstyd krajowi, zasłaniając swoje bitne zamiary miłością do tegoż kraju. Do tego właśnie dziś skończyłem czytać po raz kolejny „Paragraf 22” Hellera.
Nienawidzę wojska. Zawsze tak było. Wojska, hierarchii, wykonywania rozkazów, fascynacji siłą i bronią. Mając 17 lat byłem przerażony wizją wzięcia do wojskowej niewoli i opowiadałem wszędzie wokół, że pierwszego dnia, gdy pójdę do woja, rozkręcę broń na części pierwsze i zakopię je w skrajnych miejscach obozu. Prawdopodobnie nawet gdybym tego nie zrobił, szybko dostałbym się do karceru i nie wyszedł stamtąd do końca odsiadki, przepraszam, służby. Na szczęście mnie nie wzięli, jestem niezdobny do służby w czasie pokoju. Informuję, że jestem z tego niebywale dumny.
Ludzie tłukący się z policją podczas święta niepodległości, podobno w imię patriotyzmu, są skończonymi wariatami. Skurwielami, którzy wycierają sobie brudne gęby krzywo rozumianymi ideałami. Uważają się za lepszych, choć całe normalne społeczeństwo ma ich za śmieci.
The men were perfectly content to fly as many missions as we asked as long as they thought they had no alternative. Now you’ve given them hope and they’re unhappy. So the blame is all yours. (…) They’ll be easy enough to discipline and control when you’re gone. (…) You know, one good apple can spoil the rest.
Takimi samymi skończonymi wariatami są wojskowi, tyle, że mają usprawiedliwienie dla swoich działań. Jakim prawem jakiś tłusty, wąsaty kutas, który ma pusto w głowie i kompleks małego fiuta, miałby mi mówić co mam robić? Podobno w imię miłości do Ojczyzny. To wielkie oszustwo. Wojsko istnieje po to, żeby usprawiedliwić zabawę dorosłych chłopców w wojnę. Żeby setki opierdalaczy skorych do bitki mogło robić co im się żywnie podoba i robić to za niezłe pieniądze z podatków. Żeby wariaci pozbawieni poczucia humoru mogli zbijać bąki i przy tym znakomicie się bawić. W swojej pierwszej i najsłynniejszej powieści Joseph Heller śmieje się z tego w sposób mistrzowski. „Catch-22” czyli „Paragraf 22” to najśmieszniejsza i jednocześnie najsmutniejsza książka, jaką znam. Ostatnio przypomniałem ją sobie, tym razem czytając po angielsku. Dlatego cytaty będą w języku obcym, przykro mi. To za dobry tekst, żeby próbować go tłumaczyć samodzielnie, a genialnego przekładu Lecha Jęczmyka nie mam niestety pod ręką.
My only fault – General Peckem observed with practiced good humor, watching for the effects of his words. – is that I have no faults.
Mężczyźni występujący w „Paragrafie 22” to banda wariatów, którzy dążą do osiągania prywatnych celów:
- Generałowie Peckem i Dreedle są przekonani, że jedyna wojna, jaką prowadzą, jest między nimi samymi. Do tego Peckem ma obsesję wzoru bomb (bomb pattern), czyli żeby samoloty zrzucały bomby w taki sposób, by wybuchy pięknie wyglądały na zdjęciach wykonanych z dużej wysokości. Zaś Dreedle każe wyprowadzić i zastrzelić każdego oficera, który swoim zachowaniem zalezie mu za skórę.
- Porucznik Scheisskopf zajmuje się organizowaniem parad, przez co nie ma czasu na zaspokajanie potrzeb seksualnych swojej żony, ale ona niewiele sobie z tego robi, bo zapracowany porucznik nie zauważa, że żona korzysta z chętnej pomocy kadetów, których on ma pod sobą. Dodajmy, że organizowanie parad wkrótce sprawia, iż Scheisskopf awansuje na pułkownika, a wreszcie na generała. Wtedy każe paradować całemu wojsku amerykańskiemu, stacjonującemu pod koniec drugiej wojny w Europie.
- Pułkownik Cathcart jest rozdarty między samouwielbieniem i samokrytyką. Cały czas próbuje zrobić coś, czym spektakularnie zapunktuje u przełożonych, a jednocześnie dostanie się na pierwsze strony gazet. Pułkownik jest człowiekiem odważnym, dlatego nigdy nie rezygnuje z okazji wysłania swoich ludzi na ochotnika do wykonania najbardziej niebezpiecznych zadań wojskowych, przy których licznie giną, sprowadzając na niego jeszcze więcej chwały. I stale podnosi minimalną liczbę lotów bojowych, bo może.
- Były starszy szeregowy Wintergreen jest przez chwilę sierżantem, ale degradują go z każdego zdobytego stopnia. Mimo to de facto dyryguje wszystkimi amerykańskimi działaniami wojskowymi w Europie. A to dlatego, że zajmuje się segregowaniem poczty. To on decyduje, jakie rozkazy, kiedy i do kogo trafiają.
CDN
Ja wybrałam audiobooka „Paragrafu 22” i w sumie żałuję, bo pod koniec byłam już tak zmęczona tymi powtórzeniami, ze nie dokończyłam książki. Może kiedyś spróbuję jeszcze raz z „prawdziwa”, Choć wojenne historie nie należą do moich ulubionych, to tu podobał mi się styl i humor. Pomimo, ze momentami, nie wiadomo, czy jest bardziej śmiesznie, czy smutno.
Czytałeś „Przygody dobrego wojaka Szwejka” Jaroslava Haska? Ja znów w formie audiobooka, czytany przez J.Stuhra. Cudo! Tu jest bardziej śmiesznie niż smutno 🙂
Co do wojska? Hmm, wystarczy chyba, ze powiem: jak się ciesze, ze bab do woja nie biorą/nie zmuszają. Nienawidzę rozkazów, podporządkowywania się i poniżania, wiec rozumiem twoja awersje. Za to podziwiam tych, którzy robią w wojsku karierę i nie staja się skończonymi dupkami.
PolubieniePolubienie
Są tacy? 😉 Znam jednego jedynego człowieka, który jest byłym oficerem i jest normalny. Podkreślam BYŁYM 🙂
Szwejka nie czytałem, mam w planach. A w ogóle to nie kumam audiobooków. To niby czyste aktorstwo, a jednak zupełnie mi nie pasuje, wolę czytać. Pewnie jestem wzrokowcem.
PolubieniePolubienie
Ja tez jestem wzrokowcem i wole czytać, audiobooki za to czasem uprzyjemniają mi prace domowe, jak gotowanie lub sprzątanie 🙂
PolubieniePolubienie
Typisz kobieta. Wierzę, że potrafisz całkiem porządnie porządkować i całkiem na gotowo gotować, a przy tym zapamiętać o co chodziło w książce. Niesamowite. Coś o tym napisałem gdzieś tu: https://gdybymbylaktorem.pl/2014/05/22/z-drugiej-strony-czyli-mezczyzni-i-kobiety-2/
PolubieniePolubione przez 1 osoba