Starość #1

Fot.: Marta Galbarczyk kulturawobiektywie.blogspot.com
Fot.: Marta Galbarczyk kulturawobiektywie.blogspot.com

Starzeję się… i strasznie mnie to dołuje.

Jesienią dopadł mnie dół. Robię rzeczy tylko dlatego że muszę, nic mi się chce ponadto. Dobrze, że chociaż piszę jeszcze cokolwiek. W robocie tak zwane Nieustające Pasmo Sukcesów i równie nieustające wrażenie, że nikt mojej pracy nie potrzebuje. Ćwiczę nieregularnie. Z pięćdziesięciu pompek co rano spadłem do 35. Tyję. Mówię sobie, że odkładam tłuszcz na zimę, ale to gówno prawda, po prostu nie chce mi się. Gdybym był kobietą, zapuściłbym teraz kępę kudłów między nogami. Ponieważ jestem mężczyzną, mam ją i tak.

Czytam sobie o przemijaniu i nieuchronności. „Tato” Williama Whartona jest zwykłą opowieścią zwykłego człowieka o zwykłym końcu wszystkiego, co miało początek. W innych okolicznościach pewnie uznałbym tę książkę za nudną, ale w tej chwili mi się podoba. Oglądam filmy Kieślowskiego, Smarzowskiego. Mam nieodparte wrażenie, że tylko wmawiam sobie, że mogę o czymkolwiek decydować w swoim życiu. Może niepotrzebnie zjechałem spektakl „Di, Viv i Rose” – może rzeczywiście życie jest do dupy?

A może po prostu się starzeję? Tak, to jest to. Gdy dociera to do mnie, zaczynam desperacko poszukiwać pozytywów w przemijaniu. Światełek w tunelu życia, proszę wybaczyć drewnianą poezję. Wharton jest pełen takich światełek, ale ja nie potrafię po prostu zaakceptować życia takim, jakie jest. A może to tylko specyfika jesieni? Całe szczęście, że znalazłem kilka znakomitych rzeczy wokół tematyki wieku. Panie i panowie, Tadeusz Boy-Żeleński:

Gdy się czło­wiek ro­bi star­szy,
Wszyst­ko w nim po tro­chu par­szy-
wie­je;

Ce­ni so­bie spo­kój mi­ły
I cze­ka, aż cał­kiem wy­ły-
sie­je.

Wów­czas przy­cho­dzą nań ża­le,
Szczę­ścia swe­go li­czy za­le-
gło­ści,

I, mi­mo tak smut­ne zna­mię,
Strasz­ne go chwy­ta­ją na­mię-
tno­ści…

Z de­spe­ra­cją pa­trzy czar­ną
Na swe la­ta mło­de zmar­no-
wa­ne,

W wspo­mnień au­re­olę bo­ską
Prę­ży my­śli swo­je roz­ko-
cha­ne…

Z ża­lem roz­wa­ża w swej nę­dzy
Każ­de nic­nie­by­ło­mię­dzy-
na­mi,

Każ­dy nie­do­pi­ty pu­char,
Każ­dy flirt mło­dzień­czy z ku­char-
ka­mi…

Wspo­mni, z ja­kąś wiel­ką gi­dią
Swe gru­cha­nia, ach, jak idio-
tycz­ne,

I czu­je w grzbie­cie wzdłuż sze­lek
Ja­kieś dziw­ne prą­dy elek-
trycz­ne…

Ja­kaś gęś, z któ­rą do ra­na
Szu­ka­li na ma­pie Ana-
to­lii,

Ja­kiś po­wrót łód­ką z Bie­lan,
Ja­kiś wie­czór pe­łen me­lan-
cho­lii…

Gdy­byż, ach, snów wskrze­sła ma­ra,
Dzier­ga­na w roz­ko­szy ara-
be­ski,

Gdy­byż bo­daj raz, ach, gdy­by
Sy­cić swą chuć, jak sam Przy­by-
szew­ski!…

I wde­cha zwię­dłe za­pa­chy
Nad swych ma­rzeń trum­ną na­chy-
lo­ny,

I w let­nią noc, w smut­ku sza­le,
Łza­mi skra­pia wła­sne ka­le-
sony…

Śmieszne, prawda? Tyle że to śmiech przez łzy. Przez jeden uśmiech życie nie staje się trwale piękniejsze. A teraz jeszcze ten post. Kolejny kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty.

3 uwagi do wpisu “Starość #1

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s