Przyszła jesień. Życie biegnie w tak samo intensywnym trybie, dzieci trzeba odprowadzać i odbierać po szkole, pilnować odrabiania lekcji. A do mnie przychodzi melancholia. Dużo myślę o sprawach fundamentalnych, pomagają w tym książki i filmy. Wnioski, jakie mi się nasuwają, są niestety druzgocące. Wszędzie na nas coś czyha. Nie złodziej, morderca albo fiskus, tylko wredny los.
- Dałeś nam ciężkie życie. – powiedział Mojżesz.
- Dlaczego miało być lekkie? – odparł Pan.
- I bardzo trudny świat.
- Dlaczego miałby być łatwy?
- Dlaczego mielibyśmy Cię kochać i czcić?
- Jestem Bogiem. Jestem, Który Jestem.
- Czy będzie nam łatwiej, jeśli będziemy Cię kochać i czcić?
- A czy będzie wam trudniej?
Takie filozoficzne, pełne humoru i dystansu myślenie o Bogu lubię. Nie nadęte, głupio fundamentalistyczne. Powieść „Bóg wie” Josepha Hellera*, z której to jest fragment, jest zabawnym potraktowaniem historii króla Dawida. Ale pod śmieszną warstwą jest warstwa dramatyczna: Bóg może i istnieje, może i nawet może wszystko, ale nigdzie nie jest powiedziane, że musi cokolwiek. Możliwe, że to On rządzi światem. Ale bardziej prawdopodobne, że rządzi nim przypadek, koło fortuny, wredny los.
Nie mieliśmy nieba, nie mieliśmy piekła, nie mieliśmy wieczności ani życia po śmierci. Według mnie ostatnią rzeczą, której może pragnąć rozsądny człowiek, jest nieśmiertelność.
Im bardziej staramy się odpowiedzieć o co chodzi w świecie, tym bardziej się ta odpowiedź rozmywa. Może o to chodziło Sokratesowi, gdy rzucił swoje słynne wiem, że nic nie wiem. Bohaterem i narratorem „Bóg wie” jest biblijny król Dawid. Niewiele wiem o tym, co na jego temat pisze Biblia, a jeszcze mniej wiem o faktach. Ale wiem, że Joseph Heller interpretuje jego życie cokolwiek inaczej niż hebrajski oryginał. To opowieść o lojalności Dawida wobec szalonego króla Saula, o zabiciu filistyńskiego kolosa Goliata, które otworzyło Dawidowi drogę do królestwa, a także o jego licznych żonach i dzieciach, wahaniach nastroju i homoseksualnych ciągotkach. Historia inna lub nawet odwrotna niż w Biblii, a przy tym zabawna. Choćby dlatego, że Dawid mówi o wydarzeniach, które będą miały miejsce setki lat później, na przykład porównuje Jerozolimę do Kopenhagi albo wścieka się, że Michał Anioł wyrzeźbił go nie obrzezanego (!!). Tutaj nie mówi mistyczny bohater, lecz człowiek pełen wad, zmagający się ze słabościami i zależnościami, w które sam świadomie się pakuje. Dramatyczne i rozbrajająco śmieszne jest to, że swojego syna, późniejszego króla słynącego z mądrości, Salomona, uważa za skończonego kretyna i plagiatora. Im głębiej wchodzę w książkę, tym bardziej Dawid godzi się z myślą, że to Salomon będzie jego następcą. Co z tego, że to najgorsze wyjście? Światem, w tym królami, rządzi czysty, zwykły przypadek.
Przeznaczenie dobrze jest akceptować, pod warunkiem, że jest ci przychylne. Jeśli nie jest, nie nazywaj tego przeznaczeniem, nazywaj niesprawiedliwością, zdradą czy zwykłym pechem.
Dlaczego to życie jest takie gówniane? Dlaczego nasze „być albo nie być” zależy od zbiegu okoliczności? Jak w ogóle można żyć ze świadomością, że w każdej sekundzie twojego życia możesz zawieść osoby, które cię kochają – dlatego, że pierdolony przypadek sprawi nagle, że cię zabraknie? Przypadki nie istnieją… Jasne, chciałbym, żeby tak było. Dlaczego facet może zdobyć siedem mistrzostw świata w Formule 1 i stać się warzywem dlatego, że przydzwania głową w kamień na nartach, jak Michael Schumacher? Dlaczego ludzie wartościowi, dający milionom swoje wybitne, cudowne, oczyszczające role, muszą łapać depresję i strzelać sobie w łeb, jak Robin Williams? Kto o tym decyduje? Nikt. Dlaczego skurwysyny żyją sobie w najlepsze, a ludzie piękni, dobrzy i potrzebni, matki trojga dzieci, kochane żony i obiekty westchnień setek tysięcy facetów są zżerane przez kurewskiego raka trzustki, jak Anna Przybylska?
Cytaty pochodzą z: „Bóg wie”, Joseph Heller, 1984. *Tak, to ten sam Heller który napisał „Paragraf 22”. Książka, o której tutaj piszę, jest dobra, ale nawet się nie umywa do „Paragrafu…”.
chyba chodzi o to żeby żyć i cieszyć się dniem dzisiejszym, bo jutrzejszego może nie być. Trudne to wszystko, a najtrudniejsze są rozstania…
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tak… Spieszmy się kochać i tak dalej.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Życie jest sprawiedliwe właśnie z tego powodu, że jest niesprawiedliwe dla wszystkich. Ten, ujmę to delikatnie, skurczybyk, który chleje i leje rodzinę jest szczęśliwy i pełen samouwielbienia, ale czy ktoś chciałby żyć jak on?
A może to wszystko jest po to, żeby pokazać ludziom starą prawdę: „hej, gonicie za tymi swoimi karierami, pieniędzmi, wielkimi domami, samochodami, a za kilka dni mogą Was żreć robaki; ktoś zastąpi Was w pracy i nikt nawet nie wspomni, że był jakiś Iksiński, pieniądze się rozpłyną, dom będzie stać pusty, a samochód zardzewieje – są ważniejsze wartości w życiu”…?
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ale czy to nie smutne?
PolubieniePolubienie
Życie to przez większość czasu smutek. Czym większa świadomość/wiedza/rozum/mądrość/jak-kto-to-nazywa, tym jest smutniej.
Smutne jest to, że teraz mówi się wiele o Annie Przybylskiej, dobudowuje do jej śmierci filozofie, a za trzy miesiące nikt nie będzie nawet o niej pamiętał (case JPII i „wielka zmiana! przełom! odnowa! kibole się pogodzili!”).
PolubieniePolubienie
„– Ptaki ciągle znikają, nawet zdrowe i dorosłe. Zaprzyjaźniam się z nimi, a potem nagle nie wracają. To takie smutne.
– Takie jest życie, Mirabelle. Wszystkich nas czeka koniec.”
Wharton
PolubieniePolubienie