Zawsze uważałem, że osiąganie czegokolwiek w życiu uzależnione jest wyłącznie od naszych chęci. Niedawno widziałem świetny film, który o tym mówi: „Sztuczki” Andrzeja Jakimowskiego. A on skojarzył mi się z pewną słynną książką.
„Sztuczki” z 2007 roku opowiadają o chłopcu imieniem Stefek (świetny 10-letni Damian Ul), o którym wszyscy sądzą, że nie jest do końca normalny. Oraz o jego dorastającej siostrze (równie świetna, ale profesjonalna Ewelina Walendziak) i ich ojcu (Tomasz Sapryk), który wiele lat wcześniej odszedł z ich życia, i o tym, jak chcieliby go mieć z powrotem. A przede wszystkim o tym, że możesz wszystko, jeśli naprawdę chcesz.
Ludzie nie latają, bo nie wierzą, że potrafią. Gdyby nie pokazano im kiedyś, że mogą pływać, do dziś wszyscy by się topili po wrzuceniu do wody.
Ten film natychmiast skojarzył mi się z „Ptaśkiem” Williama Whartona. Nie tylko dlatego, że w jednym z wątków występują gołębie (Stefek tygodniami kombinuje, jak przekonać je do wyjścia z klatki, aż w końcu mu się udaje). Przede wszystkim dlatego, że ten film mówi o tym samym, o czym pisze Wharton: o bezkompromisowym dążeniu do swoich celów i zdobywaniu ich dzięki tej bezkompromisowości. Ptasiek dochodzi do mistrzowskiego poziomu w pływaniu i jeżdżeniu na rowerze, dzięki czemu ma poczucie, jakby był ptakiem. Udaje mu się wyhodować całe dziesiątki pokoleń kanarków, bo skupia się na zorganizowaniu im idealnych warunków. I zarabia na biznesie kanarkowym całe masy pieniędzy, które mu są potrzebne wyłącznie do tego, by rodzice nie zabronili mu hodowli. Wszystkie środki do celu, którym jest: być tak blisko ptaków, jak to możliwe.
Kiedy się patrzy na dzielność i determinację piskląt, łatwo odgadnąć, czemu ludzie nie fruwają: nie dość mocno chcą.
Stefek w „Sztuczkach” wydaje się być inspirowany postacią Ptaśka. Działa podobnie, choć jego cele są zupełnie inne: chce scalić rozbitą rodzinę. Eksperymenty, które nazywa właśnie sztuczkami, przynoszą mu wiedzę: można wypuścić ptaki z klatki, tylko trzeba do nich odpowiednio przemówić. Można zatrzymać pociąg towarowy, tylko trzeba zrobić odpowiedni gest. Można zmusić ojca, by pogodził się z matką, jeśli się go odpowiednio pokieruje. Trzeba tylko jednego: nie bać się. Siostra Stefka może już jest zbyt dorosła – w tym negatywnym sensie – by wierzyć, że wszystko jest możliwe. Jest idealnie przygotowana do pracy, do której startuje, ale nie zdobywa jej, bo zbyt wiele rzeczy ją dekoncentruje. Nie potrafiłaby tak jak brat stanąć z podniesioną ręką naprzeciw jadącemu pociągowi, bałaby się. Tak samo boi się zdobycia dobrej pracy, o której przecież marzy. Czy nie wszyscy czasem tak działamy? Czy to nie jest okropna cecha dorosłości? Lęk. Głupi, ograniczający lęk. Przeszkadza nam we wszystkim.
Mam takie uczucie, jakbyśmy w ogóle nie mieli nic do gadania we własnym życiu. Ty możesz być łazja, ja mogę być pistolet, ale obaj siedzimy w schemacie, a schemat był gotowy, zanim mieliśmy cokolwiek do gadania.
Ostatnio byłem w Berlinie i spotkałem się z siostrą Mo. To fascynująca młoda kobieta, urodzona już w nowych czasach Polski. Osoba, dla której nie ma nic niemożliwego. Jeśli chce zwiedzić świat, koncentruje wszystkie działania na osiągnięciu tego celu i osiąga go. Była w Hiszpanii, Anglii, Niemczech, Portugalii, nawet nie wiem gdzie jeszcze. Postanowiła zamieszkać w Berlinie. Była tam kilka tygodni na wymianie studenckiej, poza tym nie miała żadnych kontaktów ani możliwości. Co to dla niej – gdy postanowiła tam zamieszkać, po prostu wyjechała. Na miejscu znalazła pracę (kelnerowanie w knajpie na Potsdamer Platz pozwala całkiem godnie żyć) i mieszkanie. Studiuje, uczy się języka. I spędza weekendy w innych krajach, bo oszczędza na bilety lotnicze. Dziewczyna ze zwykłej rodziny w Polsce, która nie czuje, że jest z zaścianka, tak jak ci, którzy wychowali się w Polsce komuny albo transformacji. Cały świat stoi przed nią otworem. Dlaczego? Bo w to wierzy. Zazdroszczę.
O Jezu, jak by to było fantastycznie: puścić się na całego i przestać udawać, wyrzucić to z siebie, kląć, wrzeszczeć, wyć jak Tarzan, włazić na ściany, wybijać dziury w murach, pluć, szczać i srać na każdego, kto podejdzie! Mógłbym tak zrobić, gdybym naprawdę chciał.
Więc o co chodzi? Dlaczego jeszcze nie zacząłem nic robić z aktorstwem? Dlaczego jeszcze nie jestem zapisany do żadnej agencji, dlaczego nie byłem na żadnym castingu? Zrobię to. Mógłbym w każdej chwili, gdybym naprawdę chciał. Gdybym tylko chciał.
„Sztuczki”, Andrzej Jakimowski (to ten reżyser od „Zmruż oczy”), 2007 Cytaty pochodzą z: "Ptasiek", William Wharton, 1978
znam ten problem. podobno wszyscy ludzie sztuki, twórcy, aktorzy cierpią na zwiększony poziom prokrastynacji. tą jednoczesną chęć i niechęć do robienia czegokolwiek
PolubieniePolubienie
Jak dobrze że istnieją na świecie ludzie mądrzejsi ode mnie, którzy znają mądre słowa. 😄
PolubieniePolubienie
oł, prawie zapomniałem. Dzięki za zaliczenie do ludzi sztuki, miło! 🙂
PolubieniePolubienie
Wiele osób mówi bardzo pozytywnie o tym filmie, ale jakoś bez przerwy odkładałam obejrzenie na później. Jednak muszę przyznać, że twoje porównanie z Ptaśkiem Whartona naprawdę mnie zaintrygowało !
Dzisiejszy wieczór ze Sztuczkami.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Super! Polecam calym sercem. A mój wieczór – w OchTeatrze. 😄
PolubieniePolubienie
Ciekawy tekst.Pozwala sobie coś uświadomić, szczególnie, że też mam ostatnio wiele zastanowień nad swoim życiem. Dlaczego boję się robić to czego chce? To oczywiście nasz kochany lęk. Muszę nad nim popracować.
Pozdrawiam:)
PolubieniePolubienie
To samo sobie powtarzam. Powodzenia i pozdrawiam kochany lęk! 😉
PolubieniePolubienie