Świadomość

Źródło: teatrps.manifo.com
Źródło: teatrps.manifo.com

Żeby być aktorem, musisz mieć podwyższoną świadomość. Czułem że tak jest, ale nie rozumiałem szczegółów. Dlaczego świadomość? Albo: czego? Chyba mam odpowiedź: wszystkiego wokół.

ŚWIADOMOŚĆ SCENY

To wydaje się oczywiste. Aby grać, musisz pamiętać że grasz, że stoisz na scenie, że jesteś tu dla ludzi, którzy cię oglądają. Ale wcale nie o to chodzi. Nie musisz, a nawet nie powinieneś pamiętać, że jesteś w roli. Aktorstwo to odgrywanie prawdy, a nikt na co dzień nie zachowuje się tak, jakby patrzyły na niego setki oczu. Aktor musi zachowywać się całkiem normalnie, być w roli naprawdę w niej będąc. Ale jednocześnie musi mieć zakodowane zawodowe zasady:

  • nie odwracasz się dupą do widowni (chyba że jesteś sexy kobietą i wymaga tego scenariusz);
  • widownia jest, ale jej nie ma; jest czarną dziurą tam, gdzie kończy się scena; nie wolno ci tam spojrzeć (aż do oklasków);
  • pamiętasz o scenicznych wejściach (wejść, zatrzymać się, rozejrzeć, chwila pauzy, działanie);
  • nie mówisz w czasie chodzenia (nigdy);
  • no i oczywiście głos (mają cię słyszeć wszystkie rzędy, końcowe też).

To po prostu powinny być odruchy, związane z profesjonalizmem. Ale świadomość sceny rozumiem jako coś więcej. Musisz być w pełni świadomy tego, co robisz. Tego, co dzieje się z twoim ciałem. Tego, jakie ruchy wykonujesz, a przede wszystkim jakich nie wykonujesz. Problem w tym, że koniecznych ruchów podczas grania jest niezbyt dużo, a w aktorstwie każdy najmniejszy ruch jest istotny. Nie chodzi o wielkie, taneczne gesty. Jedno znaczące przesunięcie gałek ocznych z lewa na prawo może spowodować diametralną zmianę w scenie. Więc nie możesz tego zrobić ot tak sobie, przypadkiem, prywatnie. Jesteś w roli – twoje gałki oczne są w roli, twoje myśli są w roli, każdy twój ruch ma być w roli.

ŚWIADOMOŚĆ CIAŁA

Najgorsze jest opanowanie tych ruchów, które są niepotrzebne. Podczas mówienia dużo gestykulujesz? To nie poprawia twojej ekspresji: słuchacze nie skupiają się na tym co mówisz, tylko co pokazujesz. A wątpliwe, byś pokazywał coś wartościowego. W szkole aktorskiej moim największym problemem było chodzenie. Całe miesiące zajęło mi nauczenie się zwykłego chodzenia. Zwykłego, to znaczy normalnego, ludzkiego, bez niepotrzebnych skoków, gestów, wypinania klaty, poprawiania włosów (kobiety), smyrania się po fiucie (mężczyźni). Czyli takiego, które wykonujemy kompletnie o tym nie myśląc. Musiałem nabyć świadomości scenicznej, by wyzbyć się poczucia, że jestem na scenie. Nie wmawiać sobie, że muszę zrobić „coś więcej”, cokolwiek by to miało być.

Nie potrafimy też zwyczajnie stać. Gdy ktoś coś do nas mówi, albo na coś czekamy, większość z nas robi multum niepotrzebnych ruchów. Drepczemy. Tupiemy. Drapiemy się po nosie. Nerwowo się rozglądamy. Wreszcie: palimy, żujemy, słuchamy, smartfonimy. Aktorowi nie wolno robić takich niepotrzebnych rzeczy. Jeśli ma napisane: stoisz i czekasz, to stoi i czeka. Dopiero jeśli ma napisane: stoisz i czekasz, ale nie możesz opanować nerwowych ruchów – wtedy łazi, tańczy, ciumka, wykonuje tysiąc innych wkurwiających i jakże znaczących czynności. Zarówno pierwsza, jak i druga opcja wymagają świadomości własnego ciała.

Chodzi także o fizyczne możliwości, zdolności ruchowe. Aktorowi nie może zakręcić się w głowie, jeśli jego zadaniem jest okręcić się wokół własnej osi. Nie może się przewrócić czy nawet zachwiać, jeśli jego zadaniem jest przejście po masce samochodu. Że już nie wspomnę o ekwilibrystycznych ruchach, których wymaga niejeden teatr, na przykład słynny Polski Teatr Tańca. Ale nie trzeba sięgać do tak ekstremalnych form ruchu aktorskiego – niemal w każdym filmie i sztuce są do zagrania jakieś skoki, kroki taneczne, zgrabne przykucnięcia, wejście na coś albo zejście z czegoś. Jak temu sprostać? Sport, sport i jeszcze raz sport. Niestety. U mnie sprawdzają się: codzienna gimnastyka i pompki, oraz taniec raz w tygodniu. Niewiele, ale to miliony procent więcej, niż robiłem kiedykolwiek.

ŚWIADOMOŚĆ SIEBIE SAMEGO

Jest jeszcze coś więcej. Aktorstwo jest sztuką, która wymaga wejścia w najgłębsze głębiny samego siebie. Pokonania ograniczeń tkwiących w środku, przede wszystkim wstydu. Przez długie tygodnie niewykonalne dla mnie było poderwanie dziewczyny na scenie. Po prostu zwykłe skrępowanie powodowało, że zapominałem, jak to się robi. Udawałem, że ją podrywam, i to było natychmiast widać – efekt był komiczny, a dla mnie wstydliwy. I tak jest z wieloma zadaniami, które możesz spotkać na swojej aktorskiej drodze. Wszystkie wymagają absolutnej pewności siebie. Nie tej udawanej, głośnej, że co to nie ja. Tylko tej spokojnej, świadomej. Silnej wewnętrzną siłą, a nie manifestowaniem. Tej, którą mają niektóre mądre i piękne kobiety, takie jak Mo. Tej, której brakuje dresom z siłowni. Aktorstwo tę siłę daje, może dzięki temu, że zaczynasz zauważać momenty, w których manifestujesz swoją pewność siebie. Albo dzięki temu, że pojmujesz, że twoja pewność siebie nie potrzebuje manifestowania. Tak właśnie rozumiem świadomość siebie samego.

Na zdjęciu aktorki amatorskiego (?) teatru Pijana Sypialnia. Polecam ich spektakle!

8 uwag do wpisu “Świadomość

  1. Mnie zawsze fascynowało, ze aktorzy tyłki na co najmniej godzinę (w teatrze, do przerwy) i kompletnie nie reagują na widownie, nic nie jest w stanie ich rozproszyć. Pol biedy, jeśli są to „normalni widzowie”, ale przecież kompletna miazga, gdy na spektakl przychodzą cale szkoły kompletnie niezainteresowanych scena gówniarzy.

    Polubienie

    1. Tak, to faktycznie niesamowite. Na ile moja amaktorska wiedza pozwala to wyjaśnić, to jest po prostu kwestia koncentracji. Jesteś w roli i koniec. Nie jesteś w tej chwili sobą, tylko swoją postacią.

      Polubienie

  2. Ja bym dodała jeszcze świadomość słowa. Tego, że słowo ma oddziaływać na widownię. Z jednej strony oczywisty aspekt wymowy, który poruszyłeś pisząc, że każdy rząd ma usłyszeć aktora. Ale w szerszej perspektywie mam na myśli to, że każde słowo w sztuce ma wielki ciężar i moc i nie jest w niej bez przyczyny. Przeciwnie,w dobrej sztuce nie ma niepotrzebnych słów, a więc wszystko, co wypowiada aktor, ma mieć moc, ma działać, trafiać do serca lub umysłu widza. Żeby tego nie zaprzepaścić, trzeba być świadomym, jak wspaniale narzędzie ma się w ręku. W gardle właściwie.

    Polubienie

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s