Cynizm i „Sekstaśma”

sekstasma1

Ostatnio nic mi się nie podoba. Generalnie nie widzę nic złego w krytykowaniu tego, co się spotyka w życiu – uważam to za przejaw zdrowego dystansu. Ale ostatnio chyba przesadzam z cynizmem.

W mijających tygodniach przeczytałem kilka książek, które nie pozostawiły we mnie nic ponad lekkie wkurwienie spowodowane stratą czasu. „Szewcy” Stanisława Witkiewicza to sterta przeintelektualizowanych bredni, które za wszelką cenę starają się być fajne, czy jakkolwiek zwano fajność w czasach Witkacego. „Król Ubu” Alfreda Jarry’ego mieści się w tej samej konwencji: to sztuka, o której nikt nie odważy się powiedzieć, że jest zwykłym gównem, ponieważ powstała w dekadenckim Paryżu fin-de-siecle’u. Oraz „Małe ptaszki” Anais Nin – ładne opowiadania erotyczne, które o ile dla nastolatka były olśniewające, dla trzydziestolatka są po prostu nudne.

Z filmami, które ostatnio widziałem, było dużo lepiej. Ale nie najlepiej, bo do każdego mogłem się przyczepić. „Ewolucja planety małp” jest niezłą historią, którą sfilmował księgowy producenta; w rezultacie to średnio oglądalna papka dla ludu. „Podróż na sto stóp” (recenzja wkrótce!) jest przepiękną próbą, ale drażni stereotypowymi przeciwnościami, więc nie zaskakuje tak mocno jak mogłaby. „Lucy” pozostawiła mnie z przesytem zamiast niedosytem; znakomity film, jednak tylko dążący do doskonałości. Wszystkie powyższe są dobrymi obrazami, ale mogłyby być o wiele lepsze. Czy już nic mi się nie podoba? Czy im więcej oglądam, tym głębiej wpadam w sidła cynizmu?

Tę serię w pysznym stylu przerywa „Sekstaśma”. Dobrze napisana, dobrze opowiedziana i dobrze zagrana historia o dwojgu zupełnie zwykłych ludzi, którzy kochają siebie nawzajem, swoje życie, swoją rodzinę i swój seks. Cudownie zwyczajni trzydziestolatkowie, którzy mają swoją pracę i swoją pasję, są zderzeniem osobowości i absolutnie się uwielbiają. Uroczą parę grają Cameron Diaz i Jason Segel. Diaz zawsze wydawała mi się typem słodkiej idiotki o przerysowanej, zbyt charakterystycznej twarzy. I tu taka właśnie jest – i jest znakomita! Jej Annie to idealna kobieta do kochania: inteligentna, piękna, z charakterem i odpowiednio dużą dozą elementu wkurwiającego. Co to takiego? O tym dalej. Zaś Jay jest dobrym ojcem, mężem i kochankiem; silnym partnerem i nieporadnym dzieciakiem. Idealny, by mogła go kochać seksowna i mądra kobieta. Kobiecy ideał faceta, wydaje mi się. A na pewno wzór do naśladowania dla innych facetów. Dodajmy, że Segel gra go bardzo dobrze. Jest wprawdzie przerysowany tu i ówdzie, ale przecież to komedia, która nie ma pretensji do bycia hiperambitnym dziełem. Nie trzeba budować obrazu zahaczającego o wielkie idee i kosmiczną wiedzę, żeby nakręcić dobry film. Liczy się historia.

Annie i Jay wpadają na pomysł nagrania sekstaśmy, bo dusi ich codzienność znana młodym rodzicom: kiedyś ubóstwiali seks, ale dziś, gdy dotrą do łóżka, marzą tylko o zaśnięciu. Możecie się domyślić, że kiedy tracą kontrolę nad swoim nagraniem, akcja się zagęszcza. Jest wątek wściekłej żony obwiniającej męża (Co z tego że wciągnęłam kokę z moim szefem, to twoja wina że wszyscy mogą nas obejrzeć!), jest wątek wstydu przed przyjaciółmi (Nie będziemy was oszukiwać, widzieliśmy film. Przy okazji: niezły fiut, stary!), jest wątek niby-kryminalny, wątek akcji, wreszcie wątek porno-psychologii (Widać tylko mój tyłek, ty jesteś nieważny! Nikt nie patrzy na facetów w pornolach!). Gagi nie są na siłę śmieszne, a zdarzenia są raczej nieprzewidywalne. W wielu, bardzo wielu momentach można się szczerze pośmiać. Na przykład kiedy Annie i Jay próbują kochać się na podłodze w kuchni, zanim jeszcze wpadną na pomysł nagrania filmu:

  • Dobrze, że wczoraj umyłam podłogę.
  • Kolana mnie bolą. Chodźmy na łóżko.
  • A ja widzę listę zakupów. Chodźmy.

Znakomitą puentę przynosi szef portalu pornograficznego, którego gra sam Jack Black (Tenacious D). Zdradzę tylko tyle: wszyscy powinniśmy pamiętać, dlaczego kochamy drugą osobę. Czy też wprost: dlaczego ją bzykamy.

Sztuka dociera do nas z tym mocniejszym impetem, im bardziej widzimy w niej odbicie siebie samych. Zgadliście – widzę Annie i Jaya w Mo i sobie. Też mamy dwoje dzieci, też uwielbiamy swoje życie i też to życie nas czasem chwyta za gardło swoją przytłaczającą codziennością. Uprzedzając pytanie: nie, nie nagraliśmy naszej sekstaśmy. Jeszcze. W sumie chętnie bym to zrobił. Mo jest smakowitym kąskiem, piękną i seksowną kobietą. A przy tym ubóstwiam ją za genialną kobiecość, za umiejętność chwytania życia za bary, za zdolność poradzenia sobie ze wszystkim, czy to używając mądrości, sprytu czy drobnej babskiej manipulacji. Te rzeczy wkurwiają mnie tak samo mocno, jak je kocham. To właśnie element wkurwiający, bez którego nie mogę żyć. Chyba że to znów odzywa się mój paskudny cynizm.

3 uwagi do wpisu “Cynizm i „Sekstaśma”

  1. Uff, dobrze, ze nie tylko ja narzekam zamiast tryskać radością na prawo i lewo 😉 Słyszałam, ze „Sekstasma” To dobry film, ale jakoś nie dowierzałam. Bo komedia z Cameron Diaz? I do tego ten tytuł? Chyba będę musiała sama się przekonać 😉
    Co do innych filmów, które totalnie przekroczyły oczekiwanie w stylu: „na pewno będzie kiszka”, to „We’re the Millers”. Mialo być zwyczajnie komediowo, a było zajbiscie śmiesznie. Noo, to znaczy zależy jaki kto lubi lubi typ humoru, oczywiście. Ale dla mnie bomba. Nie będę ci tu opisywać o co chodzi, bo tego możesz się dowiedzieć z netu, w każdym razie polecam sprawdzić, bo ja się uśmiałam 😀

    Polubienie

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s