Wiele lat później, gdy zmarł Gabriel Garcia Marquez, przeczytałem kolejny raz „Sto lat samotności”. Pamiętałem dobrze mgliste, gorące Macondo. Ale dopiero teraz zrozumiałem, że ta książka tak naprawdę mówi o pamięci.
Ten post jest kontynuacją tego postu
Pamięć jest przedziwnym narzędziem, dla aktora niezbędnym. Okazuje się, że nie trzeba mieć żadnych specjalnych predyspozycji, by pamiętać role. Jeśli naprawdę wczuwasz się w postać, wiesz co ona w danym momencie powinna powiedzieć. A nawet jeśli musisz wkuć rolę słowo w słowo, bo tekst jest wierszem albo po prostu nie wypada go zmieniać, to i tak jakoś wchodzi. Ciekawiło mnie, czy nie zdarza się, że aktor myli rolę z jakąś inną, której aktualnie się nauczył do innego spektaklu. Dowiedziałem się, że właściwy tekst wpada we właściwą zakładkę w głowie i aktorzy nie mają z tym problemu. To jak z językami: gdy znasz ich kilka, raczej nie jesteś w stanie płynnie przejść w jednym zdaniu od jednego języka do drugiego. Tak jak Jose Arcadio Buendia, który ni stąd ni zowąd zapomniał swojego ojczystego języka, by później równie nagle go sobie przypomnieć:
Ojciec Nicanor zaczął się unosić nad ziemią wraz z krzesłem, na którym siedział.
– Hoc est simplicissimum – powiedzial Jose Arcadio Buendia. – Homo iste statum quartum materiae invenit.
Ojciec Nicanor uniósł dłoń i cztery nogi krzesła stanęły na ziemi równocześnie.
– Nego – powiedział. – Factum hoc existentiam Dei probat sine dubio.
W ten sposób dowiedziano się, że diabelska mowa Josego Arcadii Buendii jest łaciną.*
Pamięć dla aktora jest ważna też w innym wymiarze: emocjonalnym. Pisze o tym Konstanty Stanisławski w „Pracy aktora nad sobą”. Pamięć emocjonalna? Brzmi enigmatycznie, ale jest dosyć proste: aktor, by wiarygodnie odtworzyć ludzkie emocje, musi odnosić się do swoich własnych, przeżytych i zapamiętanych emocji. Okazuje się, że zapamiętujesz emocje w jakiejś specjalnej szufladce w mózgownicy. Pozytywne przeżycia łączą się i mieszają w wspólny tygiel „dobrych” emocji, zaś złe komasują się w ogólny zarys nieprzyjemnych wspomnień. Do tych dwóch szuflad emocjonalnych odwołuje się aktor w swojej pracy. I znów potwierdza się, że aktor musi być doświadczonym człowiekiem. Stanisławski pisze wprost: nie zagrasz ról, które wymagają takich emocji, jakich nigdy nie przeżyłeś.
Wychodzi na to, że nie można ćwiczyć pamięci emocjonalnej, po prostu się ją zdobywa wraz z życiem. Ale można ćwiczyć pamięć tekstów aktorskich. I to właśnie robię: uczę się wierszy, krótkich i dłuższych tekstów, które potem powtarzam przy byle okazji. Tych z Was, którzy także chcą się wykuć jakiegoś tekstu zapraszam TU, TUTAJ i TU.
*To mój ulubiony fragment „Stu lat samotności”, skręcam się ze śmiechu za każdym razem, gdy go czytam.
Ciąg dalszy nastąpi!