Z drugiej strony, czyli mężczyźni i kobiety #3

faceciikobiety2
Od miesiąca próbuję napisać post o tym, jak kobiety różnią się od facetów, a faceci od kobiet. I jak te różnice są wkurwiające. I piękne, z drugiej strony.

Ten post jest kontynuacją TEGO POSTU i TEGO POSTU

„Ale Pa­we­łek naj­bar­dziej lu­bił dziew­czę­ta. Męż­czyź­ni wy­da­wa­li mu się po­spo­li­ci i tro­chę nud­ni.”
Mnie też na dłuższą metę nudzi męskie towarzystwo. Ile można żłopać piwska i gadać o dupach? Z drugiej strony – o sukienkach ślubnych można gadać zdecydowanie krócej. Z drugiej strony – to przynajmniej jest piękne, w odróżnieniu od piwa. Z drugiej strony – czasem ma się ochotę oddać królestwo za łyk zimnego piwa pszenicznego. Inaczej mówiąc: wszystko może być pospolite i nudne albo pociągające i kolorowe.

„– Prze­cież to wszyst­ko jed­no, czy się jest męż­czy­zną, czy ko­bie­tą – po­wie­dział Pa­we­łek marsz­cząc brwi.
– Aha, wła­śnie! Męż­czyź­ni mają wszyst­ko. – odpowiedziała wzburzona.
Czy faktycznie mamy łatwiej? Musimy zarabiać, piąć się w wyścigu, być zdobywcą. A kobiety? Wszystko w ich życiu jest jasne. Z łatwością określają swoje cele. Dresiary znajdują bogatego męża, potem muszą tylko dawać dupy kiedy tego chce i przytakiwać mu – własnych celów mają niewiele i łatwo osiągają je drobnymi manipulacjami. Zaś mądre kobiety biorą życie w swoje ręce, wiedzą czego chcą, mają energię żeby to uzyskać i też z powodzeniem stosują manipulacje, już nie tylko drobne.

Chociaż z drugiej strony… Dresiary prędzej czy później mają dość i wkurwiają się na swoje ułożone życie, zaczynają zdradzać zakochanego w nich po szaleństwo faceta. Mądre kobiety też koniec końców żałują i zazdroszczą dresiarom. Mówiąc wprost: komplikują sobie na własne życzenie.

Z drugiej strony mężczyźni mają trudniej, i to z własnej głupoty. Kiedy widzę w Wyborczej artykuł „Fala samobójstw. Mężczyźni pod presją”, nóż mi się w kieszeni otwiera. Za tzw. kryzys męskości jesteśmy sami sobie winni. Kobiety wywalczyły swój pozytywny wizerunek – i bardzo dobrze! – a my nie potrafimy zadbać o swój. Zamiast koncentrować się na pozytywach, wykorzystać pozycję, którą budują sobie kobiety, korzystać z ich siły, wspólnie rozwijać, my wolimy rozczulać się nad sobą. Pewnie że jesteśmy pod presją, a kobiety niby nie? Wymaga się od nich rodzenia i wychowywania dzieci, budowania wspaniałego gniazda rodzinnego, a przy tym wiecznie pięknego wyglądu i stałego rozwoju osobistego, bo dlaczego miałyby być gorsze. A ich partnerzy czytają takie brednie o kryzysie męskości i mają wymówkę: mogą uciekać, nie brać odpowiedzialności za swoje czyny. Zostawić kobietę z dzieckiem, na przykład.

„Gdy­by baby nie były głu­pie, męż­czyź­ni nie by­li­by tacy źli, za­wsze ci to powtarzam. Żaden mężczyzna nie zro­bił mi nic złe­go… bez tego, żeby za­raz ode mnie nie do­stał za swo­je z powrotem. Co innego, że to ban­da hul­ta­jów, nie ma co do tego dwóch zdań.”
W genialnym filmie „Tootsie” bezrobotny aktor Michael Dorsay (Dustin Hoffman) bezskutecznie poszukuje roboty, a wymagania ma wysokie. W końcu wpada na pomysł zgarnięcia roli kobiecej i robi karierę jako Dorothy Michaels (dla odmiany Dustin Hoffman). Podczas tej przygody zaczyna współodczuwać z kobietami i uświadamia sobie różnice między płciami, a także pojmuje, dlaczego pewne zachowania męskie mogą drażnić kobiety albo sprawiać im ból. W końcu robi coming out i musi posprzątać intrygi, które zawiązały się pod wpływem Dorothy. Pomijam to, jak zabawny jest ten film (może kiedyś o tym napiszę) i jak doskonały jest Hoffman w podwójnej roli męsko-kobiecej. Największe wrażenie zrobiła na mnie puenta. Michael Dorsay rozmawia z dziewczyną, z którą zaprzyjaźnił się jako kobieta oraz zakochał w niej jako facet. Dziewczyna mówi:

  • Wiesz, tęsknię za Dorothy.

A on odpowiada:

  • Ona stoi przed tobą. Chciałbym być na co dzień taki jak Dorothy, bez noszenia sukienek i mówienia cienkim głosem.

To mi uświadomiło, że wszyscy mamy pierwiastki obu płci w sobie. Możemy się dobrze rozumieć nawzajem, pokojowo współżyć, że tak powiem. Wystarczy tylko wyczuwać w sobie płeć przeciwną. Zarówno pierwiastki męskie jak i żeńskie mają swoje zalety. Dlaczego nie pokochać ich w sobie, by lepiej rozumieć świat z drugiej strony?

Cytaty pochodzą z: „Synowie i kochankowie”, David Herbert Lawrence, 1913. „Tootsie”, Sydney Pollack, 1982.

faceciikobiety34

7 uwag do wpisu “Z drugiej strony, czyli mężczyźni i kobiety #3

  1. Ha widzisz, bo często, szczególnie w męskich kręgach, w pszenicznych kręgach maczomenów, pierwiastek żeński w owłosionym ciele jest nieakceptowalny, chory i pierwszy w kolejce do wyparcia. To tak jak z osobami, które boją się własnego homoseksualizmu, ba – samego o nim wspomnienia! – tępią oni takie przejawy najgoręcejz obawy, a szkoda, bo trzeba się w siebie wsłuchać, zrozumieć i zaakceptować = mniej frustracji = korzyść dla wszystkich!

    Polubienie

  2. A ja mam jak zwykle swoją roboczą teorię, na podstawie wieloletnich obserwacji otoczenia 🙂
    Mądre kobiety szukają takiego partnera, żeby się mądrze ustawić. Nie sponsora, ale zaradnego mężczyzny, który nie spali wody na herbatę i potrafi utrzymać porządek i rodzinę (niemal zawsze wspólnymi finansowymi siłami, ale kasa nie jest wyznacznikiem doskonałego męża). Dresiary szukają z kolei mężczyzny takiego jak one, bo normalny facet na dresiarę nie poleci (życie z dresem lub dresiarą jest dziewiątym kręgiem piekła). Może być posiadaczem stuningowanego starego BMW lub w niższych warstwach, kilkuletniego Golfa, grubego łańcucha, „sikora” i markowych ubrań, chodzi o „pokazanie się”, bo wyznacznikiem jest stan posiadania. Pomiędzy nimi są przeciętne, normalne kobiety, które szukają w partnerze bezpieczeństwa, co może, ale nie musi oznaczać sponsora. Bywają też głupie-mądre kobiety, które biorą za męża „sierotę”, bo im go żal, a taki miły jest (syndrom Violetty Villas – skoro nikt go nie chce, to ja go przygarnę).

    A z tymi „miętkimi’ facetami, to chyba jest tak, że w jakimś stopniu zrównały się wzorce płciowe, więc facet może powiedzieć „nie wyrabiam” i naukowcy rzucą się do tłumaczenia, że to opresyjna kultura, zmiana obyczajów i tym podobne. Chociaż wczoraj czytałam o umęczonych presją społeczną i stereotypem „matki-Polki” kobietach. Nie tak dawno o przedszkolakach, które mają więcej zajęć dziennie, niż prezesi wielkich spółek. Znowu robocza teoria: nastały czasy, w których można sobie ponarzekać i szukać źródła problemów na zewnątrz.

    Polubienie

    1. Tak, zbyt często szukamy powodów niepowodzeń w otoczeniu. „To nie moja wina!” Ale najbardziej mi się podoba Twoja pierwsza robocza teoria: „mądrze ustawić” – to mogła napisać tylko kobieta! 🙂

      Polubienie

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s