
Od miesiąca próbuję napisać post o tym, jak kobiety różnią się od facetów, a faceci od kobiet. I jak te różnice są wkurwiające. I piękne, z drugiej strony.
Ten post jest kontynuacją TEGO POSTU
„Mężczyźni na ogół inaczej oceniają wartość rzeczy aniżeli kobiety”
Delikatnie powiedziane. Mo oddała ajfona do naprawy. Nie dlatego, że się zepsuł, lecz dlatego, że go utopiła w herbacie, przez co spadła mu wydajność baterii. Po tygodniu odebrała nowiusieńkiego ajfona. Każdy cieszyłby się jak dziecko, ale ona się popłakała:
- Moja biedna Izydora! [Mo nadaje imiona wszystkim rzeczom, do których się przywiązuje] Teraz leży gdzieś w śmieciach. Świnie, nie uprzedzili mnie!
Ja, facet szukający rozwiązania, próbuję ją pocieszać:
- Kochanie, to jest urządzenie. Wczytujemy kopię zapasową i masz dokładnie takiego samego ajfona.
- Ale nie tego samego! Czy ja ciebie wyrzucam jak jesteś chory?!
Z drugiej strony, trudno z czymś takim dyskutować.
„– Bo widzisz – ciągnął dalej po chwili – mężczyzna ma swój rower, chodzi do pracy… i robi całą masę innych rzeczy. A kobieta siedzi w domu i rozmyśla.”
Rozumiem takie podejście do kobiet w powieści z początku zeszłego wieku. Ale dziś? Kobieta nie powinna siedzieć w domu. Pracując w niewielkiej firmie widzę, jak potrzebna i zbawcza jest dla takiej organizacji kobieca energia. Żywa babska moc, wychodząca wprost z instynktu matki, żeby nie powiedzieć ab uterum. Uważam, że menedżerowie, którzy nie zatrudniają kobiet albo dają im mniejsze pieniądze niż facetom na analogicznych stanowiskach są po prostu głupi i nierozwojowi.
Z drugiej strony ta babska energia jest strasznie wkurwiająca. Mo powiedziała do mnie ostatnio, zupełnie jakby odkryła Amerykę: „Pomyśl, o ile szczęśliwsi wy faceci bylibyście w życiu, gdybyście chociaż raz zrobili to, o co was poprosimy”. Wszystko się we mnie zagotowało. Jestem pewien, że kiedyś odrąbię jej głowę za taki tekst, ale jeszcze nie tym razem. Zachowałem spokój i odpowiedziałem krótko: „No tak, wam chodzi o wydawanie rozkazów”. Na szczęście my faceci zawsze możemy sobie pozwolić na olanie. Tak jak Dulski w „Moralności pani Dulskiej”, który cały czas ma w nosie burdel odbywający się w domu, a w końcu kwituje jedyną w całej sztuce kwestią: „A idźcie do wszystkich diabłów!” Albo tak jak Leon w „Kosmosie”, który nie wtrąca się w nic i nie oczekuje niczego od żony i życia, lecz znajduje odskocznię w dostarczaniu sobie drobnych przyjemności, do których nikt mu się nie przyczepi. Na przykład ciągłym zdrabnianiu wyrazów. Albo obsesyjnym, wielokrotnym czyszczeniu okularów. Polecam inscenizację Teatru Narodowego tego tekstu Gombrowicza, w którym Leona gra doskonały Zbigniew Zapasiewicz. Te jego odprężające czynności są intrygujące, wkurwiające i śmieszne zarazem. Nie wątpię, że były jest skuteczne, by oddzielić się od otaczającej rzeczywistości.
Z drugiej strony, czy taka olewka jest dobra?
„Był jednym z owych chłopców, którzy, gdy są źle zrozumiani lub czują się lekceważeni, natychmiast upodabniają się do błazna i głupca – i odwrotnie, przy pierwszym tchnieniu ciepła nabierają niezwykłego uroku.”
Cenię wrażliwość w obu płciach. Niedawna sytuacja: siedzimy w jakiejś knajpie, jemy obiad, ja spożywam pierogi z kurkami. Nagle Ida pyta mnie: „Tata, a dlaczego nie jesz mięsa a jesz kurki?” Po czym natychmiast odpowiada sobie sama: „A wiem. Bo jesteś skomplikowany. I inaczej skonstruowany”. Rozbawiła mnie do łez dwuznacznością i pomysłem, a także poczułem się dumny. Dla mnie „inny” znaczy „bardziej wrażliwy”. Lubię wrażliwych facetów. I zdecydowanie wolę sam taki być, nawet jeśli narażam się na etykietkę pedała.
„Trudno było odgadnąć, czy jej oczy wyrażały pogardę dla całego rodu męskiego, czy też pragnienie, aby je całowano – ale wyglądały tak, że można je było raczej posądzać o to pierwsze.”
Uważam, że to niezwykłe zdanie. Faktycznie kobiety mają coś takiego: poczucie wyższości nad mężczyznami. W Mo to też się często odzywa, na przykład gdy patrzy na mnie z litością i nazywa swoim małym synkiem. Z drugiej strony, łatwo rozmiękczyć ją odrobiną kontrolowanej męskiej siły. Wtedy zupełnie wariuje, albo wręcz odwrotnie, znajduje spokój w moich ramionach.
„Jej piękność była dla niego męką. Poczuł się mały i bezradny wobec jej przemożnej władzy nad nim.”
Z drugiej strony, my daleko bardziej świrujemy pod wpływem piękna kobiet. Wystarczy że przechodzi obok nas smakowita sztunia, natychmiast wypinamy klatę i robimy kretyńską minę, która uwidacznia naszą samczą słabość. A najgorsze, że one to perfidnie wykorzystują. Wystawiają cycki na wierzch, a potem bezczelnie karcą wzrokiem każdego, który na nie zerknie, tak jakby nie robiły tego właśnie w tym celu. Oczywiście my sami przy tym jesteśmy dużo gorsi, bo zamiast pokazać siłę spokoju, gapimy się rozmaślonym wzrokiem, jakbyśmy pierwszy raz w życiu cycki widzieli. Z drugiej strony, nic w tym dziwnego, przecież to cycki.
ciąg dalszy nastąpi!
Cytaty pochodzą z: „Synowie i kochankowie”, David Herbert Lawrence, 1913
No cycki są najleeeepsze ;D
Znów się uśmiałam, znów czekam, znów było fajnie. Te 2 minuty rano takiej radości – pisz częściej!
PolubieniePolubienie
Cycki z rana jak śmietana! Zresztą w południe, po południu i w nocy też. 😀 Zapraszam na kolejne odsłony.
PolubieniePolubienie
Cycki zawsze i wszędzie.
PolubieniePolubienie
Cycki zawsze i wszędzie? 2 minuty takiej radości rano? To chyba będzie mój ulubiony blog! A przynajmniej, przepraszam byłem pierwszy, drugi! Co do różnic, to one są, bez dwóch zdań, zarówno w obudowie, jak i oprogramowaniu…
PolubieniePolubienie
Zapraszam! Cycki tu goszczą z rzadka, ale są zawsze mile widziane! 🙂
PolubieniePolubienie
Się wie! Choć osobiście jestem raczej pośladkowcem 😀
PolubieniePolubienie