Rodzina cz. 2

IMG_7714

To banał, ale prawda. Rodzina jest najważniejsza. Cała ta przygoda i piękno, którym od kilku miesięcy się zajmuję, byłoby niemożliwe, gdyby nie moja najbliższa rodzina: Mo, Ida, Emma i kotka Ineska.

Niniejszy post jest kontynuacją tego postu

Żona
Mo ostatnio wykonała scenkę, z której rechoczę do dziś. Spojrzała na mnie z prawdziwą miłością i ciepłem, jak tylko kobieta kochająca potrafi, po czym powiedziała: Mój kochany mąż; zawsze cię będę pamiętać! Rozśmieszyło mnie to do łez. Ona nie może powiedzieć czegoś tak po prostu, zawsze musi dodać jakieś drugie dno. Mam z nią sporo zabawy, ale moja żona spełnia w tym całym moim aktorstwie rolę dobrego ducha. To ona wysłała mnie do szkoły aktorskiej. Wspiera mnie, motywuje i tonuje (lub po prostu opierdala) gdy zaczynam zachowywać się nienaturalnie. Przygoda z aktorstwem implikuje takie ciągoty. Dzięki Mo uświadamiam sobie, jakie zachowania są ok, a jakie już sztuczne. Niestety jest strasznie surowym krytykiem, a przy tym wnikliwym obserwatorem. Nic się przed nią nie ukryje – mówi nagle: znam ten uśmiech, słucham…? Nie wiem jak to robi, ale ona wie. Cokolwiek się wydarzy, wie.

Wydaje się, że umiejętności aktorskie powinny dać pewną władzę, kontrolę przynajmniej nad własnym postępowaniem. A jednak Mo zawsze wie, kiedy usiłuję udawać. Testuję na niej pewne nowe zalążki wiedzy czy umiejętności i nigdy to się nie sprawdza. Nagle zaczynam mówić wyraźniej niż powiedziałbym to samo kiedyś. Albo patrzę przeciągle, stosując „tragiczną bezczynność” rodem ze Stanisławskiego. Ona zna każde moje spojrzenie – ma je nawet ponumerowane, jak najwytrawniejszy agent Mosadu – i zawsze wie, kiedy coś nie jest „moje”. Ale może to tylko oznacza, że źle gram? Udaję, zamiast grać prawdą? Lub może wręcz odwrotnie: kochająca osoba zawsze potrafi odróżnić prawdę „artystyczną” od prawdy życia?

Czasem boję się, czy to moje aktorstwo nie zmieni czegoś między nami. Czy jeszcze jestem facetem, którego pokochała, czy może staję się już kimś innym? Nie chciałbym stracić tego, do czego dość długo dochodziliśmy i co wcale nie bez trudności cementowaliśmy. A jednocześnie cała ta przygoda z aktorstwem daje mi tyle satysfakcji i natchnienia, którego dotychczas bezskutecznie poszukiwałem, że nie zrezygnuję z niego. Jak we wszystkim, tak i tu trzeba znaleźć złoty środek.

Dom
Zaczynam mieć poczucie, że coś muszę zmienić. I jestem prawie pewien, że chodzi o przeprowadzkę. Bardzo kochamy nasze małe mieszkanko na Mokotowie, bo jest prestiżowym miejscem życiowym, ale chyba tylko tym. Małe to wręcz eufemizm, bo w przeliczeniu na głowę mamy jakieś 11 metrów kwadratowych każde. I to nie licząc kota. Co z tego, że mogę piechotą przejść do domu z dowolnego punktu Warszawy, jeśli wykorzystuję to tylko przez dwa tygodnie w roku, kiedy Mo z dziećmi jest na wakacjach, a ja korzystam z klubowego życia stolicy? Co z tego, że mieszkam na linii metra, jeśli niemal wyłącznie poruszam się autem? Co z tego, że jestem w „płucach Warszawy”, skoro to jest i tak środek miasta? Wreszcie: co z tego, że żyję w szpanerskiej dzielnicy, jeśli mój dom wybudowano w latach sześćdziesiątych, w związku z czym słyszę sąsiadkę z góry, gdy szcza?

Tak, to postanowione. Prędzej czy później kupimy dom. Oznacza to, że czeka mnie: urządzanie-remontowanie-szpachlowanie-malowanie przez najbliższe 10 lat, dozgonny stres kredytowy i oczywiście wizja korków – największy koszmar! A jednak to się prędzej czy później stanie. Oczekuję tego niemal jak wyroku. Zgoda, jestem tym absolutnie przerażony. Nigdy w życiu nie mieszkałem w domu i zawsze myślałem, że własny dom to ciągłe piekło rachunków za ogrzewanie, przeciekającego dachu, psujących się drzwi garażowych, zacieków spod niedostatecznie zaizolowanej podłogi itd. Brrrr!!! Ale gdy ma się dzieci, myślenie się zmienia. Muszę i chcę poświęcić swój spokój po to, by dzieci mogły pobiegać po swoim własnym, bezpiecznym podwórku.

Kiedyś nadejdzie dzień, kiedy będę musiał schować swoje egoistyczne zabawy w aktorstwo, pisanie, oglądanie, blogowanie, by zakasać rękawy i układać podłogi, czego wprost nienawidzę. Po prostu staram się z tym pogodzić.

Kobiety
Jestem nimi otoczony. Mam nadzieję, że to nie przypadek. Od małego jestem zafascynowany żeńską stroną świata. Zawsze wydawało mi się, że kobiety to jest jakiś nadprzyrodzony cud, którego – bardzo mi przykro – nie da się rozpatrywać w kategorii człowieczeństwa. Oczywiście dowiedziałem się, że jest inaczej. Pamiętam, że gdy pierwszy raz się całowałem, nie czułem natchnienia i przyspieszonego bicia serca, tylko smak nadtrawionego budyniu, który koleżanka dopiero spożywać skończyła. Coś obrzydliwego. Nie zapomnę, choć minęło pewnie ze 25 lat. Potem zdarzały mi się mniej lub bardziej zabawne historie z kobietami, ale wciąż wyczuwam magię, jaką w sobie noszą: w uśmiechu, zapachu, spojrzeniu, ruchach, słowach, reakcjach czy interpretowaniu zdarzeń. Dziś codziennie jestem świadkiem magicznego zjawiska, jakim jest Mo. I wspólnie z nią wychowuję parę takich cudeniek, czy może raczej materiałów na cudeńka. Ach, dać im pełną świadomość dojrzałej kobiecej mocy przy jednoczesnym pojmowaniu czyhających niebezpieczeństw i jakiejś dozie pokory. To chyba najpiękniejsze pragnienie na świecie.

To wszystko niewiele ma wspólnego z aktorstwem. A może bardzo wiele? Może będę lepszym aktorem, jeśli zrozumiem swoje człowieczeństwo? Może będę też lepszym człowiekiem?

IMG_2179

2 uwagi do wpisu “Rodzina cz. 2

  1. Moja siostra dostała posta, na jakiego zasłużyła. Masz wielkie szczęście, że możesz trenować aktorstwo na kimś, kto włada takimi pokładami intuicji. Zabrakło mi tylko słów: ironia, dystans, iskierki w oczach, szelmowski uśmieszek. Monika przepięknie umie zdystansować się, ocenić coś i skrytykować bez wywyższania. Pewnie mógłbyś jej płacić drugie tyle, co szkole, za warsztaty domowe. Na szczęście nie musisz :). Wasz wspólny dom, za który trzymam kciuki, będzie najlepszym wyrazem wdzięczności.

    Polubione przez 1 osoba

Podoba Ci się? Nie? Napisz!

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s